piątek, 17 lutego 2017

Rozdział 23

Jest i nowy rozdział! Gdyby nie dwie osóbki, pewnie by nie było tego rozdziału. Za co jestem im bardzo wdzięczna! "Najbardziej dopieszczony rozdział!" - Zgadzam się z tym. :)
Ten rozdział dedykuję im xD Za motywację ;)
Zapraszam serdecznie na kolejny rozdział! Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz. :) 

"Żaden dzień się nie powtórzy, 
nie ma dwóch podobnych nocy, 
dwóch tych samych pocałunków, 
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.”
Wisława Szymborska


*  * * *

      Gdy Olivia już po raz kolejny odpowiedziała potwierdzająco na pytanie Georga, dopiero dotarło do niej, że pokój wygląda zupełnie inaczej niż na samym początku. Wszędzie stały duże świece, które swoimi małymi płomykami rzucały ciepły blask na pomieszczenie. Zastanawiało ją, kiedy to wszystko zdążył przygotować, lecz nie trwało to długo. Jej głowę zaprzątało teraz coś zupełnie innego, znacznie przyjemniejszego. Tym przyjemnym akcentem był dotyk ukochanego, który błądził po jej ciele. W jednej chwili pojawiła się u niej myśl, że trafiła do raju. Czuła rozchodzące się po ciele przyjemne ciepło i podekscytowanie, które rosło z każdym jego dotykiem.
         Kiedy basista był już w stu procentach pewny, że dziewczyna tego chce, wrócił do całowania. Najpierw zaczął robić to powoli i delikatnie. Mimo że jego pragnienie nasilało się z każdą sekundą coraz bardziej, nie chciał być zbyt natarczywy. Od dawna miał wielką ochotę na spędzenie z nią właśnie takiego wieczoru. Chciał z tym na nią zaczekać, aż będzie zdecydowana na taki krok. Wiedział, że to dla niej ważne i nie zamierzał w żaden sposób jej skrzywdzić. Zależało mu na niej bardziej niż na własnych przyjemnościach. I nareszcie nadeszła ta wyjątkowa noc, gdy mógł mieć ją tylko dla siebie. I obydwoje wiedzieli, że właśnie tego chcą.
      W chwili, w której poczuł, że nastolatka sama zaczyna przejmować inicjatywę, całując go zachłannie, nie powstrzymywał się dłużej. Zaczął pieścić ją jedną ręką po udzie, którą przesuwał w stronę jej jędrnych pośladków.
Przez ciało dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz podniecenia. Dotyk Georga był tak gorący, że rozpalał jej skórę.
      W międzyczasie druga ręka chłopaka chwyciła za ramiączko od sukienki. Powolnym ruchem zsunął z niej całe ubranie, odsłaniając półnagie ciało. Ten widok przysłonił mu rozum. Widział wiele nagich kobiet w swoim życiu, ale teraz miał pewność, że to nic nie znaczyło, gdy leżała przed nim ta jedyna, którą darzył odwzajemnioną, szczerą miłością. I choć jego logiczne myślenie się wyłączyło, to jego organizm przełączył się na wyższe obroty. Pożądanie wzięło górę. Potrzebował chwili, aby nad tym zapanować. Pamiętał, że ma przed sobą ukochaną kobietę, dlatego zamierzał sprawić, by ta noc była najcudowniejsza w jej życiu.
    Olivia nie była mu dłużna i jak najszybciej ściągnęła z niego koszulkę. Jej dłonie automatycznie powędrowały na jego tors, badając go kawałek po kawałku. Zachowywały się tak, jakby same doskonale wiedziały, gdzie mają być. Miała ochotę obdarzyć czułą pieszczotą każdy wolny skrawek jego ciała. Pragnęła, aby znalazł się jak najbliżej niej. Dlatego objęła go mocniej rękoma i przyciągnęła do siebie. Swoimi paznokciami rysowała trasę, którą pokonywała wzdłuż jego kręgosłupa, wywołując tym masę dreszczy na jego ciele. Niemalże czuła je pod swoimi palcami, co tylko wzniecało bardziej jej pożądanie. Marzyła w tym momencie, by spędzić z nim tak całą wieczność.
    Basista zaczął obsypywać jej twarz pocałunkami, nie pomijając żadnego skrawka zarumienionej skóry. Wydało się jej to niesamowicie urocze, a przede wszystkim sprawiało wiele przyjemności. Czuła się cudownie, gdy zachowywał się wobec niej tak delikatnie i nie szczędził swojej czułości. Nie musiała się obawiać, że coś pójdzie nie tak, jakby tego chciała. Była pewna, że oddaje się właściwemu mężczyźnie.
    Kiedy przestał na chwilę ją całować, by zdjąć przeszkadzające mu spodnie, nastolatka przyciągnęła go znowu do siebie, domagając się dalszych pieszczot. Łaknęła go z każdą sekundą coraz bardziej i wciąż nie było jej mało. Pochłonięci swoim pragnieniem w coraz szybszym tempie pozbywali się zawadzającej bielizny. Muzyk spojrzał na jej nagie ciało, a Via oblała się delikatnym, aczkolwiek widocznym rumieńcem. Zwątpiła przez moment. Co jeśli nie spełnia jego oczekiwań? Może wyobrażał sobie ją całkowicie inaczej? Nie miała żadnego doświadczenia, obawiała się, że nie jest do końca tak, jakby tego chciał. Zielonooki nie pozwolił jej jednak długo zadręczać się tymi niedorzecznymi myślami. Szybko powrócił do przerwanych czułości, dając jej jednocześnie do zrozumienia, że jest dla niego najpiękniejszą istotą na świecie. Właśnie to czuła z każdym kolejnym muśnięciem jego ust.
   Badał jej ciało, tak jakby chciał się go nauczyć na pamięć. Z chwilą, w której jego ręce dotarły do podbrzusza dziewczyny, oblała ją fala gorąca, a z ust wydobył się cichy jęk. Georg po raz kolejny począł składać na jej ciele gorące pocałunki. W czasie gdy basista obdarzał czułością jej podbrzusze, jego długie włosy delikatnie łaskotały ją po skórze, wzbudzając kolejne dreszcze. Pomiędzy następnymi pieszczotami i pocałunkami dało się usłyszeć ciche westchnienia i jęki, wydobywające się z ust rozpalonej dziewczyny.
- Geoś… - nastolatka niechętnie przerwała pocałunek. - A co z…?
- Mam - odpowiedział i sięgnął do ich torby podróżnej, z której wyjął paczkę prezerwatyw.
Wyciągnął jedną i sprawnie założył, po czym od razu powrócił do kolejnych czułości z ukochaną.
   Gdy obydwoje byli już na granicy rozkoszy, mężczyzna delikatnym ruchem wszedł w Olivię. Początkowo nie było to dla niej zbyt miłe uczucie, ale jak na pierwszy raz i tak nie było najgorzej. Po wszystkich słyszanych w życiu opowieściach na temat pierwszego razu była przygotowana na to, że w ogóle nie będzie jej dobrze. Tymczasem dyskomfort, który odczuła, bardzo szybko zaczął zamieniać się w coś niesamowicie przyjemnego dla jej ciała. Georg łagodnymi ruchami próbował sprawić, by czuła się jak najlepiej. Ich ciała idealnie współgrały ze sobą. A chłopak, widząc że Olivia czuje się z nim dobrze, pozwolił sobie na nieco mocniejsze działania. Przyspieszył, a dźwięki wydobywające się z jej ust, były jak muzyka dla jego uszu. Nie potrzebowała już wiele czasu, aby dotrzeć do szczytu pożądania. Wówczas i on wydał z siebie głośny jęk satysfakcji.
Obydwoje opadli na łóżko, uspokajając swoje przyspieszone oddechy. Dziewczyna uniosła się na łokciu i spojrzała ukochanemu w oczy. Uśmiechnęła się do niego, składając na jego ustach krótki pocałunek.
- Dziękuję - powiedziała i poprawiła jego kosmyk włosów, który przyczepił mu się do lekko spoconego czoła.
- To ja dziękuję - odpowiedział zmęczonym głosem, po czym pocałował ją w czubek głowy. Po jakimś czasie dało się słyszeć jego cichy i miarowy oddech, świadczący o tym, że chłopak zasnął.
    Nastolatka mimo zmęczenia nie poszła spać. Wstała i od razu nakryła się koszulką swojego chłopaka. Przesuwając się na palcach po pokoju, podchodziła do każdej świeczki i ją gasiła. Podeszła do okna i uchyliła je cicho, tak aby nie obudzić ukochanego. Jak tylko zgasiła wszystkie świeczki podeszła do swojej torby i wyjęła koszulkę nocną oraz spodenki. Następnie udała się do łazienki, która znajdowała się przy ich sypialni. Wzięła szybki prysznic, po czym wróciła do łóżka. Dopiero teraz miała czas zastanowić się, kiedy basista to wszystko przygotował. Romantyczna sceneria z pomocą kilku świeczek naprawdę jej się podobała. Nigdy by nie przypuszczała, że jej chłopak potrafi być taki romantyczny. Kolejna zaleta, którą muszę zapamiętać - pomyślała.
Myślami znów powróciła do momentu, w którym się z nim kochała. Przypomniała sobie, jak z początku czuła delikatny dyskomfort, lecz po chwili odczuła, że on przeradza się w coś zupełnie innego. Pamiętała, że czuła wtedy taki przypływ gorąca oraz ekscytacji, a jej ciało z chęcią przyjmowało kolejne miłosne uniesienia. W czasie przemyśleń zasnęła.
       Obudziło ją słońce, które uporczywie dobijało się przez okno. Niechętnie się podniosła, spojrzała na zegarek i westchnęła głośno. Dochodziła dopiero ósma. Spała może niecałe pięć godzin. Wstała bezszelestnie, ruszyła do swojej torby i wyjęła z niej ubrania. Po paru minutach zeszła na dół w pełnym ubraniu. W kuchni przebywał tylko Bill, który szykował śniadanie.
- Cześć – przywitała się i zaczęła mu pomagać.
- Hej, jak się spało? - zapytał, podając jej talerze.
- Dobrze - odpowiedziała i rozłożyła podane jej naczynia na stole. - A ty jak spałeś?
- Ja? Gdyby było trochę…
- Siema wszystkim – przerwał mu wchodzący właśnie Tom. Za nim dało się słyszeć głosy, które należały do perkusisty oraz basisty. Wszyscy usiedli przy stole i zrobiło się gwarno.
Bill postawił ostatnie talerze z warzywami i podszedł do Olivii.
- Gdyby było trochę ciszej w nocy, to może bym się wyspał – powiedział cicho jej do ucha, aby tylko ona słyszała.
      Nastolatka od razu zrobiła się czerwona na twarzy. Spojrzała na wokalistę, który właśnie puszczał jej oczko. Natychmiast się zawstydziła, bo była przeświadczona o tym, że byli cicho. Była również przekonana, że impreza w ogródku trwała do późna.
Via szybko zajęła miejsce obok swojego chłopaka. Sięgnęła po pieczywo, które było naszykowane. Przez całe śniadanie Bill spoglądał na nią kątem oka. A kiedy na nią nie patrzył, wyglądał na zamyślonego.
     Po śniadaniu dziewczyna wybrała się do ogródka. Założyła słuchawki i puściła swoją ulubioną muzykę. Na odpoczynek wybrała sobie hamak, który znalazła w cieniu drzew. Bujała się tak, rozmyślając o spędzonej nocy. Jak na jej pierwszy raz było cudownie. Georg spisał się bardzo dobrze, był delikatny, ale zarazem stanowczy oraz namiętny. Bardzo jej się to podobało. Podobało jej się też to uczucie, kiedy przypomniała sobie, jak subtelnie ją dotykał. W każdym geście dało się wyczuć miłość do niej. Z zamyślenia wyrwało ją delikatne szturchnięcie. Niechętnie otworzyła oczy, nad sobą zobaczyła Toma. Wyjęła słuchawki i uśmiechnęła się do gitarzysty.
- Co tam? - zapytała.
- Chciałbym porozmawiać. Masz chwilkę? - spytał, a dziewczyna energicznie pokiwała głową na potwierdzenie. Wstała również z hamaka i zrównała się z Tomem.
- O co chodzi? Coś się stało?- zapytała, spoglądając na jego zmartwioną twarz.
- Chodzi o Billa. Chodzi jakiś taki zamyślony. Próbowałem z nim rozmawiać, ale poszedł do swojej sypialni i się w niej zamknął. Może byś z nim porozmawiała? - zaproponował.
- Ale dlaczego akurat ja? Nie może ktoś inny?
- Wszyscy pojechali do miasta. Zostaliśmy tylko my – odpowiedział zgodnie z prawdą.
- No okey, już idę. Nie obiecuję, że coś mi się uda wyciągnąć - powiedziała na odchodne. Udała się w kierunku ich wielkiej posiadłości i weszła do środka. Wspięła się po schodach i skierowała się do sypialni Billa. Zapukała, czekając na pozwolenie, by móc wejść. Z pokoju jednak odezwała się głucha cisza. Zapukała więc jeszcze raz. Znów chwilę odczekała. Nadal nic. W końcu sama nadusiła na klamkę i weszła do pomieszczenia. Bill siedział na łóżku, a w ręku trzymał szklankę. Wolnym krokiem podeszła do niego i zabrała ją. Była pusta.
- Od samego rana alkohol? - zapytała i usiadła obok niego. Szkło odstawiła na podłogę. - Bill, co się dzieje?
- Nic - odpowiedział i wstał.
- Bill, proszę cię, porozmawiaj ze mną.
    Nastolatka również wstała i podeszła do czarnowłosego chłopaka, stojącego przed oknem. Cisza się przedłużała. Stali w milczeniu dłuższą chwilę. Dziewczyna co rusz spoglądała na przyjaciela, lecz ten nadal wpatrywał się w widok za oknem. Czerwonowłosa westchnęła tylko i zaczęła odchodzić w kierunku drzwi. Już miała zamykać je za sobą, kiedy usłyszała:
- Przepraszam.
         W następnej chwili chłopak zjawił się obok niej. Spojrzał jej w oczy, automatycznie założył jej kosmyk włosów za ucho, który wysunął się z fryzury. Nie spodziewała się takiego gestu z jego strony. Była nim wręcz zaskoczona. Bill nie namyślając się długo, nachylił się i pocałował ją namiętnie, ale jednocześnie było w tym wiele delikatności oraz zmysłowości. Olivia po raz kolejny się dziwiła, nie poznawała przyjaciela. On włożył w ten pocałunek całe swoje pragnienia oraz miłość do niej. Chłopak najchętniej by nie przerywał pocałunku, tylko brnąłby dalej. Nadal kochał dziewczynę. Mimo że sobie wszystko uzgodnili, chciał, aby była jego. Trwał w tym błogosławionym dla niego stanie tylko chwilkę. Sekundę później poczuł na swoim policzku odbitą dłoń dziewczyny.
- Zwariowałeś?! - krzyknęła, spoglądając na niego.
- Przepraszam - powiedział cicho.
- Przyszłam z tobą porozmawiać, a nie się całować. Myślałam, że coś się stało między tobą a tą Caroline.
- Przepraszam, ale ja cię nadal kocham! Ja nie mogę bez ciebie żyć! A Caroline? Caroline to tylko koleżanka. Ja chcę ciebie! Słyszysz? A ty wolisz Georga ode mnie! Co on takiego ma, czego ja nie mam? Fajnie ci było z nim wczoraj w łóżku? Sądząc po … - wokalista wybuchł krzykiem i niekontrolowanym gniewem. Był wściekły jak nigdy dotąd. Nie mógł pogodzić się z tym, że jego miłość wolała kogoś innego. A tym kimś okazał się jego najlepszy kumpel z zespołu. Po głowie chodziły mu tysiące wyzwisk oraz emocji, których nie umiał teraz pokazać.
- Bill, jesteś pijany. Nie będę z tobą o tym rozmawiać! - powiedziała i podeszła do komody, na której stała prawie pusta butelka whisky. Wzięła ją i wyszła.
        Dopiero za drzwiami wzięła głęboki oddech. Strasznie zabolało ją to, co powiedział czarnowłosy. Do oczu napłynęły jej łzy, które próbowała powstrzymać. Nie lubiła takich sytuacji. Wiedziała, że Bill powiedział to wszystko w złości i przeprosi ją za swoje zachowanie, o ile będzie coś z tego pamiętał. Domyśliła się również, że nie przeszło mu to wszystko tak szybko. Było jej żal kolegi. Mogła się tylko domyślać, jak mógł się czuć, kiedy widział ją szczęśliwą w rękach swojego przyjaciela.
   Przeczesała dłonią grzywkę, którą miała od niedawna i udała się do swojej sypialni. Usiadła na łóżku. W ręku nadal trzymała butelkę. Odstawiła ją na podłogę i chwilę później zapadła się w miękkim materacu.

- Dobrze, że jutro już wyjeżdżamy - powiedziała do siebie po cichu.

czwartek, 29 grudnia 2016

Rozdział 22

Przepraszam, że tak długo mnie nie było. Ale sprawy osobiste mnie zatrzymały. 
Bez zbędnego przedłużania. Zapraszam!
Rozdział dedykuję pewnej osóbce xd 

***
"Kochając jednocześnie dwie osoby, wybierz tę drugą, bo jeżeli naprawdę kochałbyś pierwszą, nie zakochałbyś się w drugiej"  ~ Johny Depp


     Kiedy para wylądowała na kalifornijskim lotnisku, od razu zauważyła Gustava, który przyleciał wcześniej i czekał na nich.
Olivia po raz pierwszy miała zobaczyć, jak mieszkają bliźniacy. Podeszli do perkusisty i się przywitali.
- Cześć — powiedziała Via i przytuliła się do chłopaka.
- Witajcie. Wyglądacie na szczęśliwą parę. Tak się cieszę, że w końcu jesteście razem- Gustav przywitał się z basistą i udali się do taksówki, która już na nich czekała. Perkusista w drodze do bliźniaków opowiedział im jaką niespodziankę dla nich szykuje. Para z chęcią przyłączyła się do pomysłu.
Rozmawiali tak długo, że nie zauważyli, kiedy dojechali na miejsce.
- Jesteśmy na miejscu — powiedział kierowca. Wszyscy przerwali rozmowę. Chłopcy składali się, aby zapłacić mężczyźnie a czerwonowłosa dziewczyna spoglądała na dom znajdujący się przed nią. Był ogromny. Część domu była oszklona, a reszta była cała biała. Budynek był ogrodzony, a posiadłość wydawała się spora.
      Wszyscy wysiedli. Olivia złapała za swoją torbę i czekała, aż któryś z chłopaków do niej dojdzie. Po chwili obok niej stanął zadowolony basista.
- To, co gotowa się przywitać? - zapytał, a dziewczyna w odpowiedzi złapała go za rękę, przytuliła się i pokiwał głową. Chłopak pocałował dziewczynę w czubek głowy i ruszyli w stronę bramy. W tym samym momencie w drzwiach stanął uśmiechnięty Tom.
     Gitarzysta prawie rzucił się biegiem, by powitać czerwonowłosą. Nastolatka uśmiechnęła się na jego widok. Przeszli przez bramę i ruszyli w jego kierunku. Gitarzysta jak zawsze rzucił jakimś żartem na powitanie. Chłopak wpuścił przyjaciół do środka i poprowadził ich do obszernego salonu. Ukochana Georga rozglądała się po eleganckim pomieszczeniu. Bała się spotkania z Billem, choć wiedziała, że wcześniej sobie wszystko wytłumaczyli. Szukała go wzrokiem, ale nigdzie go nie widziała.
- Bill zaraz zejdzie- zakomunikował Tom.
- Nieźle się urządziliście- powiedziała, Via po raz pierwszy odkąd weszli do domu.
     Muzyk oprowadził ją po całym parterze, opowiadając gdzie, co się znajduje. Gdy skończyli oglądać dół przeszli ogromnymi schodami do góry. Zaprezentował jej pierwsze piętro. Znajdowały się tam praktycznie same sypialnie. Jeden z pokoi był połączony z tarasem. Przemierzyli cały pokój, mijając po drodze obszerną sofę, wielki telewizor z kinem domowym, Xboksem oraz innymi nowościami. W koncie stał wielki stół bilardowy z porozrzucanymi bilami jakby, niedawno jeszcze rozgrywała się gra. Znaleźli się na wielkim tarasie. Widok z niego był niesamowity. Dom znajdował się na niewielkiej górce i wokół niego rosły drzewa. W oddali mieściły się inne domy, a kiedy spojrzeć jeszcze dalej widziało się delikatny zarys miasta.
- Najlepiej jest przyjść tu wieczorem, kiedy zapadnie zmierzch. Wtedy są najlepsze widoki- powiedział Tom, wyrywając ją tym z zamyślenia.
- Właśnie o tym samym pomyślałam- odpowiedziała, uśmiechając się do niego promiennie.
- Chodź, zejdźmy już na dół, Bill pewnie już przyszedł.
     Zeszli na dół i tak jak powiedział gitarzysta, Bill już był w salonie. Siedział i rozmawiał z basistą. Kiedy tylko ich kroki rozniosły się po schodach, rozmowa umilkła. Strasznie bała się ich pierwszego spotkania po dłuższym czasie. Wzięła głęboki oddech i ruszyła naprzód. Muzyk podniósł się i podszedł do młodej kobiety. Uśmiechnął się i delikatnie przytulił ją. Olivia odwzajemniła uścisk.
- Coś ty taka spięta, mała? - zapytał Bill, po czym puścił dziewczynę.
- Niczym- odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko. Dołączyła do siedzących w salonie. Przytuliła się do Georga i usłyszała w swoim uch wyszeptane przez niego słowa:
- Nie było tak źle.

* * *
     Do imprezy urodzinowej bliźniaków zostało już tylko godzina. Godzina, by wprowadzić wszystkich gości i wyrobić się ze wszystkim. Planowe przyjęcie miało się rozpocząć o dziewiętnastej trzydzieści, ale cała trójka obmyśliła plan, aby zacząć wcześniej. Poprosili wszystkich gości o przybycie na inną godzinę. Sami zajęli się przygotowaniami. Georg miał za zadanie odciągnąć braci na czas przygotowań. Olivia z Gustavem zajęli się wszystkim.
     Perkusista rozwieszał balony i serpentyny, a nastolatka szykowała różne przekąski i napoje. W międzyczasie zaczęli schodzić się pierwsi goście. Kiedy było już po szesnastej, Via zadzwoniła do basisty i powiedziała, że mogą już wracać.
Gdy samochód podjechał na podjazd, w salonie zapadła głucha cisza. Nieświadomi niczego bliźniacy weszli do domu z zakupami, na które wyciągnął ich basista.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! - krzyknęli wszyscy naraz. Zszokowani bracia nie wiedzieli, co mają robić, gdy wszyscy goście zaczęli im śpiewać głośne „Sto lat”. Muzycy odstawili zakupy na najbliższy stolik i weszli w głąb salonu. Uczestnicy imprezy podeszli do Kaulitzów i zaczęli wręczać im prezenty oraz składać życzenia. Na samym końcu podeszła trójka przyjaciół, złożyli życzenia i wręczyli prezent.
     Kilka godzin później przyjęcie rozkręciło się na całego. Wszyscy tańczyli, nawet Olivia zatańczyła, kiedy Tom zaprosił ją do tańca. Bill również nie omieszkał pominąć chwili tańca z czerwonowłosą. Balangowicze bawili się świetnie do białego rana. Alkohol, który lał się litrami, niezbyt dobrze wpłynął na rodzeństwo.
      O godzinie czternastej jak wszyscy domownicy wstali i znaleźli się w salonie i od razu zaczęli sprzątać wczorajszy bałagan. Pojawił się nawet zaspany i mocno skacowany Tom. Wypił całą butelkę wody i kolejną zabrał ze sobą do pokoju. Podczas gdy inni zaczęli sprzątać, gitarzysta zaś rozsiadł się na sofie i spoglądał na innych.
- Wziąłbyś się za robotę, a nie leżysz jak kłoda- powiedział Gustav i wręczył mu worek na śmieci. Gitarzysta niechętnie wstał i rozpoczął zbieranie plastikowych kubków oraz pustych butelek po alkoholu i innych napojach.
- A powiecie mi, o której impreza się skończyła? Bo tak jakby film mi się urwał.
- To ile ty wypiłeś, że nic nie pamiętasz? - zapytał Bill, spoglądając na brata.
- Na pewno sporo- odpowiedział i wrócił do przerwanej czynności.
- Czyli nie pamiętasz, jak tańczyłeś w samych bokserkach, pod koniec przyjęcia?- zapytała nieśmiało Via.
- Co? Jaki taniec? Aż tak dużo wypiłem? - spytał muzyk, spoglądając na resztę przyjaciół.
- No pod koniec stwierdziłeś, że jest ci gorąco i musisz się rozebrać, więc się rozebrałeś do bokserek i tańczyłeś jak szalony. Mam gdzieś nawet filmik- powiedziała czerwonowłosa dwudziestolatka.
     Przyjaciele zaczęli sobie opowiadać różne zapamiętane historie z imprezy. Wyszło na jaw, że Via i Georg nie mogli się od siebie oderwać. Mieli tylko krótkie przerwy na taniec z innymi znajomymi. Gustav zaś przypatrzył się jak Bill, podrywał jedną dziewczynę, której imienia nie pamiętał, ale wiedział, że była znajomą bliźniaków i to od niedawna. Coś w rozmowie, Bill napomknął, że poznał ją w jakimś klubie zaraz po przyjeździe i się zaprzyjaźnili. Cała trójka przez resztę sprzątania próbowała wyciągnąć z wokalisty, jak nazywa się owa szatynka. Niestety, nie chciał powiedzieć.
- Poznacie się dziś wieczorem na grillu- powiedział, kiedy wynosił ostatnie worki na śmieci. Aż do wieczora nie więcej nie powiedział na temat tajemniczej nieznajomej.
     Wieczorem chłopcy zaczęli szykować wszystko na grilla. A Pauline z Olivią szykowały się na górze.
- Szkoda, że nie dałaś rady przylecieć na urodziny- powiedziała Olivia z żalem w głosie. Nastolatka spojrzała na szatynkę, która właśnie rozczesywała swoje skrócone do ramion włosy.
- Też żałuję. Samolot miał jakieś opóźnienie.- odpowiedziała i podeszła do Vii, aby ją uczesać.- W co chcesz, abym cię tym razem uczesała?- spytała dziewczyny.
- A nawet nie wiem. Zrób, co uważasz. - odpowiedziała i usiadła wygodniej na fotelu, przed wielkim lustrem.
- Dobrze.
      Krótkowłosa szatynka zabrała się do pracy. Kwadrans później panna z czerwonymi włosami miała uplecionego pięknego i szerokiego kłosa. Gotowe dziewczyny zeszły do wielkiego ogrodu. Wszystko już było gotowe. Czekała na nich nawet tajemnicza dziewczyna. Młode kobiety od razu podeszły do niej się przywitać.
- Cześć, jestem Via, a to jest Pauline – nastolatka przedstawiła się i przyjaciółkę.
- Cześć, miło mi was poznać – powiedziała i podała dłoń na przywitanie. - Jestem Caroline.
- Miło poznać – odezwała się szatynka.
      Caroline była niewysoką dziewczyną, mniej więcej wzrostu Olivii. Miała na sobie śliczną kremową zwiewną sukienkę w brązowe kropki, zakładaną na jedno ramię, pod biustem miała założony cieniutki brązowy pasek. Ciemne włosy miała zaczesane w koński ogon. Do tego miała założone leciutkie kremowe sandałki. Prezentowała się świetnie.
- Świetna sukienka- powiedziała czerwonowłosa.
- Dziękuję, twoja również jest śliczna. Gdzie kupiłaś? - zapytała Caroline.
- Kupiłam w lum…
- Kupiła w lutym na wyprzedaży u Armaniego- odpowiedziała Pauline za nią.
- O, to świetny gust, kochana.
     Caroline spojrzała na nastolatkę i szeroko się uśmiechnęła. Trójka dziewczyn podeszła do ogrodowych mebli, każda zajęła fotel. Olivii, akurat trafiło się miejsce koło basisty.
      Kilka godzin później wszyscy przyjaciele nadal siedzieli i rozmawiali, dobrze się bawiąc. Via prawie przysnęła, kiedy tak słuchała opowieści innych. W pewnym momencie Georg powiedział:
- Nie gniewajcie się na nas, ale jesteśmy już zmęczeni, pójdziemy do siebie. Dobranoc.
- Dobranoc- odpowiedzieli wszyscy w swoich odstępach czasowych.
      Kiedy para doszła do swojego pokoju, Olivia od razu położyła się na łóżku, uśmiechając się do swojego chłopaka. Zielonooki muzyk podszedł do niej i zaczął ją namiętnie całować. Nastolatka nie była mu dłużna. Całowali się już tak od dłuższego czasu. Pomiędzy gorącymi pocałunkami słychać było ciche westchnięcia i szelest ściąganej koszulki.
- Czekaj- powiedziała nastolatka i niechętnie przerwała kolejny pocałunek.- Bo ja… muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham – powiedział i zaczął całować ją po szyi.
- Bo ja … jestem …- mówiła pomiędzy kolejnymi westchnięciami- … nigdy tego nie robiłam.
Basista od razu zaprzestał pieszczot. Spojrzał na dziewczynę, która miała łzy w oczach.
- Kochanie, nie płacz. Jeżeli nie chcesz to, nie musimy. Poczekamy, aż będziesz gotowa – powiedział i starł jej z policzka małą łzę.
- Ale ja chcę… - powiedziała i złapała go za rękę.
- Jesteś tego pewna? - spytał.  

sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 21

Rozdział taki sobie, nie jestem z niego zadowolona, ale musiałam jakoś połączyć ... sprawy :D
Zapraszam na kolejny rozdział. Miłego czytania :D

Dla tych którzy jeszcze nie natknęli się na mojego nowego bloga to zapraszam. 
   


 * * *


        Oliwia stała pośrodku kuchni nie wiedząc co ma o tym myśleć. Przez kilka minut sterczała bezczynnie wpatrując się w miejsce gdzie jeszcze niedawno siedział Georg. Jej Georg…
        Nie czekając chwili dłużej wybiegła za nim. Przeskakiwała po dwa stopnie naraz. Nie zważała na nic uwagi. Minęła sąsiadkę, która wracała z zakupów, ledwo zdążyła ją ominąć. Wybiegła przed kamienicę rozglądając się na wszystkie strony. Wiedziała, że chłopak nie mógł pójść daleko. Było dość chłodno, a basista poszedł w samym krótkim rękawku. Jeszcze raz rozejrzała się i postanowiła pójść w lewo. Już miała skręcać kiedy, ktoś schwytał ją za rękę.
- Mógłbym przysiądź, że ostatnim razem widziałem cię w lepszym stanie. - usłyszała bardzo dobrze jej znany głos. Ciarki przebiegły jej przez kark wzdłuż kręgosłupa. Już praktycznie zapomniała po co wybiegła w piżamie przed budynek. Bardzo powoli odwróciła się do Hansa. Kiedy stała naprzeciwko, poczuła do niego jeszcze większy wstręt niż wcześniej.
      Zaczęła wyrywać rękę z dość mocnego uścisku.
- Czego chcesz? - zapytała przez zaciśnięte zęby.
- No co ty, córeczko nie zaprosisz ojca do mieszkania? Chciałbym zobaczyć jak mieszkasz.- powiedział mężczyzna i uśmiechnął się krzywo.
- Nie ma takiej opcji. - znów zaczęła się wyrywać. - Puść mnie, bo zacznę krzyczeć.
- Och, drogie dziecko… - zaczął i przyciągnął ją do siebie, mocniej łapiąc ją za rękę. Szybko się rozejrzał i skręcił w uliczkę za jej domem gdzie stały kosze na śmieci. Schował się za jednym z nich. - Zacznij krzyczeć, a obiję ci tak mordę, że więcej nic nie powiesz.
        Kiedy to mówił, pochylił się nad nią. Odór alkoholu jaki od niego poczuła był nie do zniesienia. Ciągle się zastanawiała jak tak można żyć…
- Czego chcesz? - zapytała ponownie, tym razem głos jej zadrżał.
- Jak to czego? Zniszczyłaś mi życie suko! Myślisz, że puszczę ci to płazem? Nie umiałaś dorównać Gwen. Nie jesteś taka jak ona!… Zniszczyłaś mi życie, więc teraz ja zniszczę ciebie…
        Z każdym wypowiedzianym zdaniem uderzał ją coraz mocniej. Mężczyzna już nawet nie patrzył gdzie bije. Nieprzytomna dziewczyna zalana była krwią. Napastnik krzyczał jeszcze coś do nieprzytomnej dziewczyny, ale ona go już nie słyszała.
       Hans powoli zaczął się wycofywać. Kiedy się odwrócił zobaczył trzech mężczyzn idących w jego kierunku. Dwaj z nich to byli policjanci. Trzeci szedł Georg. Basista wskazał na niego ręką, a policjanci podbiegli do niego.
- Gdzie ona jest?! - zapytał wściekły zielonooki chłopak, podchodząc do Hansa.
     Basista nie otrzymał odpowiedzi. Kątem oka zobaczył ciało czerwonowłosej. Nie czekając już na odpowiedź szybko podbiegł do niej. Upadł na kolana i podniósł bezwładne ciało dziewczyny. Wyniósł ją z zaułka i położył na chodniku. Zaczął wyciągać telefon, kiedy podszedł do niego jeden z policjantów.
- Wezwałem karetkę, zaraz będzie.
          Niecały kwadrans później przyjechała karetka. Georg w międzyczasie zadzwonił do Gustava aby przyjechał i zaopiekował się mieszkaniem, w wielkim skrócie opowiedział mu o wszystkim. Sam udał się za karetką. Zabrał tylko z domu prawo jazdy i dokumenty potrzebne lekarzom.
        Przyjechał kilka minut po karetce. Wbiegł do holu i udał się w stronę izby przyjęć. Zapytał o Olivię. Pielęgniarka wskazała mu kierunek i powiedziała, że lekarz będzie wołał. Basista od razu udał się we wskazane miejsce. Nie mógł wejść, musiał czekać.
       Zanim wyszedł lekarz zdążyli zadzwonić do niego bliźniaki z pytaniami co się stało. Znów szybko streścił całą historię. Kiedy skończył rozmowę z pokoju wyszedł lekarz. Wstał.
- Dzień dobry, co z nią? - zapytał od razu. Nie mógł się doczekać kiedy ją już zobaczy.
- Witam, pan jest kimś z rodziny? - zapyta mężczyzna w fartuchu.
- Jestem jej chłopakiem.
- Przepraszam, ale informacji mogę udzielić tylko rodzinie pacjentki. Proszę się skontaktować z jej…
- Ona nie ma żadnej rodziny. Zostałem jej tylko ja. Proszę niech mi pan powie co z nią?
- No dobrze. Dziewczyna miała dużo szczęścia, ale ma złamany nos i dwa żebra. Tomograf wykazał lekki wstrząs mózgu, więc może to wywołać brak pamięci, ale krótkotrwały. Przypomni sobie wszystko z czasem. Proszę być dobrej myśli.
- A kiedy mógłbym ją zobaczyć?- zapytał.
- Myślę, że jak się wybudzi. A teraz proszę wybaczyć, muszę wracać do pracy.
- A tak, dziękuję panie doktorze.
           Basista usiadł na krześle i przymknął oczy. Obudził się kiedy ktoś szturchnął go delikatnie. Byli to bliźniacy oraz perkusista. Przetarł zaspane oczy i spojrzał na zegarek. Dochodziła trzynasta. Najwyraźniej był zmęczony i musiał zasnąć. Skierował wzrok na przyjaciół.
- Przepraszam, szybciej nie mogliśmy przyjechać. Co z nią? - zapytał wokalista.
- Ma złamany nos, żebra i wstrząs mózgu. - odpowiedział poważnie patrząc na drzwi za którymi przebywała jego miłość.
- Wstrząs mózgu? Jak to? Ale wyjdzie z tego?- gitarzysta pierwszy raz był widziany w stanie, który można było by nazwać paniką połączoną ze zmartwieniem.
- Spokojnie Tom, wyjdzie z tego.- odezwał się Gustav. - Bo wyjdzie, prawda?
- Tak.
      Spędzili razem kilka godzin na korytarzu martwiąc się o dziewczynę. W pewnym momencie wyszła pielęgniarka i powiadomiła Georga o przebudzeniu się Vii. Długo nie czekał i wszedł do środka. Nastolatka rozglądała się z paniką w oczach.
- Hej.- powiedział i podszedł do jej łóżka.
- Och, Georg kochanie jak dobrze, że jesteś! Powiedz mi gdzie ja jestem? I co ja tu robię? - mówiła patrząc wprost w jego zielone oczy.
         Chłopak opowiedział jej wszystko ze szczegółami. Lecz czerwonowłosa nie była wstanie przypomnieć sobie wszystkiego. Nie pamiętała tego jak wyszła po kłótni z domu i jak spotkała Hansa. Pamiętała, że basista wyznał jej miłość, ale ona nic nie odpowiedziała. Jednakże wiedziała, że coś do niego czuje. Lecz on o niczym nie wiedział. Aż do teraz.
- Geoś, nie zostawiaj mnie samej. A co jeżeli on tu przyjdzie? A co jeśli mi coś zrobi? Ja się go boję. - powiedziała spanikowana dziewczyna.
- Nigdzie nie odchodzę. Będę tu cały czas. Inni też przyjechali. Chcesz się z nimi zobaczyć?- zapytał nie puszczając dłoni, którą cały czas trzymał w objęciu.
- Jacy inni? Kto?
- Bill, Tom i Gustav. Nie przypominasz sobie ich?
         Dziewczyna pokiwała przecząco głową. Muzyk posiedział z dziewczyną jeszcze jakiś czas, dopóki nie zasnęła i wszedł do chłopaków. Zrelacjonował im jak się czuję i wspomniał równie, że nie przypomina sobie przyjaciół.

* * * *

- Proszę udać się po wypis, będą tam zapisane zalecenia, proszę się do nich stosować. - powiedział lekarz i pożegnał się.
          Olivia po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu opuszcza go w towarzystwie Georga i swoich przyjaciół. Kilka dni po wypadku powoli zaczęła jej wracać pamięć. Z czego niezmiernie się cieszyła. Cieszyła się też z faktu, że zielonooki zaproponował jej zamieszkanie u niego. Wiedziała, że się o nią martwi. Ale czerwonowłosej coraz bardziej zależało na muzyku. Nawet nie umiała nazwać tego uczucia.
           Gdy dojechali do mieszkania basisty od razu przyjaciele kazali jej się położyć. Ale nastolatka uparcie chciała spędzić czas z całą czwórką. Po krótkich naradach zgodnie stwierdzili, że położy się na kanapie w salonie, a reszta rozsiądzie się na fotelach.
        Przyjaciele spędzili ze sobą kilka godzin, po czym niechętnie się pożegnali bo bliźniacy mieli lot do nowego domu. Pobyt w Niemczech i tak przedłużyli, nie chcieli zostawiać dziewczyny samej. Po długim pożegnaniu para została sama.


* * * *

TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ…

- Pośpiesz się kochanie, mamy lot za chwilę. - ponagliła swojego chłopaka.
- Tak wiem, już idę. Musiałem ci to kupić. - odpowiedział i wręczył jej małego pluszowego misia z serduszkiem.
- Och… dla takiego czegoś chcesz się spóźnić na samolot? - zapytała i pokręciła głową.
           Właśnie wybierali się do Los Angeles. Bliźniacy urządzali imprezę urodzinową. A mieszkanie, które kupiła od Maca wynajęła. Stwierdziła, że zostanie w Niemczech ze swoją miłością.         Było ciężko, ale w końcu wyznała mu miłość. Zrobiła to w dość nietypowy sposób, bo kiedy próbowała ugotować kolację zbiła całe szkło które miała naszykowane. Zamyśliła się i powiedziała:
- Przepraszam, nie chciałam. Po prostu się zamyśliłam. Bo nadal nie wiem jak powiedzieć ci, że cię kocham.


        Od tej pory para jest nierozłączna.

sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 20

Witajcie! Chyba się wyrobiłam :D
Ten odcinek jest specjalnie dla Dee. To dzięki niej powstał ten odcinek. 
Smuci mnie to, że jedyną czytelniczką jest tu tylko Dee. Więc za to tez dziękuję!
Dziękuję kochana! :*
Nie zrażam się gdy mam pisać tylko dla jednej osoby. Ważne, że to ktoś czyta. 
Miłego czytania!

"Czytanie nie jest bezużyteczne. Nie możesz się obwiniać o chęć czytania" 

* * *

- Cześć- przywitał się Gustav. Ucieszył się na jej widok. Dawno jej nie wiedział. Ale jej mina przyciągnęła jego uwagę. - Czemu wyglądasz tak jakbyś miała zaraz kogoś zabić?- zapytał z ciekawością i czekał na jej odpowiedź kiedy ta wsiadała do samochodu.
- Bo ma ochotę kogoś zabić. - wtrącił się Tom. Jej wzrok od razu skierował się w stronę gitarzysty. - Tak wiem, że jestem następny. - dodał po chwili.
      Wokalista nie odezwał się słowem. Gdy byli w połowie drogi i Via powoli się uspokajała usłyszała za sobą bardzo ciche szepty. Prócz silnika samochodu nie było nic słychać. Panowała kompletna cisza. Cisza, którą właśnie przerwały te szepty. Chwilę później usłyszała przy swoim prawym uchu bardzo ciche:
-Przepraszam.
       Otworzyła przymknięte oczy i już chciała się odwrócić, kiedy się powstrzymała. Wypuściła powietrze, które nieświadomie wstrzymywała i także cicho powiedziała:
- Pogadamy później.
         Jak tylko to powiedziała przytuliła się do siedzącego obok Georga. Westchnęła i nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudziło ją delikatne szturchnięcie. Otworzyła zaspane oczy i ujrzała twarz basisty.
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. Mike zawiezie cię do domu. Jak tylko skończymy to od razu do ciebie przyjadę. Dobrze?- powiedział Georg.
- Kim jest do cholery Mike? - zapytała zaspana dziewczyna.
- To ja. - powiedział chłopak o oliwkowej karnacji. Włosy miał koloru czarnego. Porównać je można było do smoły. Oczy koloru ciemnego brązu. Nie były tak hipnotyzujące jak Georga, ale jednak ładnie się prezentowały.
- Nie… Nie, nie… - powiedziała bardziej do siebie niż do nich. - Nie, zostanę, muszę coś załatwić.
- Zabić możesz później, bo zostajemy na trzy dni, później…- nie dane było mu dokończyć wypowiedzianego zdania.
- Zamknij się! Będziesz mówił kiedy ci pozwolę!- krzyknęła już bardziej rozbudzona czerwonowłosa. Wokalista od razu popatrzył na nią smutnymi oczami. Via tylko przewróciła oczami i spojrzała na Georga.
- Jedź do domu, tu masz klucze. Prześpij się bo wyglądasz jak zombie. A ja przyjadę zaraz po wywiadzie do ciebie. I zaciągnę ich ze sobą, nawet jakby trzeba było siłą. - powiedział z uśmiechem na twarzy. Po chwili zamknął za wszystkimi drzwi samochodu, puścił jej oczko i cały zespół skierował się w stronę budynku.
        Mike wsiadł za kierownicę i uruchomił auto.
- Przepraszam za moje zachowanie. Po prostu nie widziałam cię.- przeprosiła Mike'a po chwili.
- Nic nie szkodzi. Muszę zacząć się przyzwyczajać. W końcu to gwiazdy. - powiedział ze śmiechem.
- Takie z nich gwiazdy jak z koziej dupy trąba… - powiedziała kładąc się na fotel obok. - Bez obrazy dla nich. - dodała po krótkiej chwili.- Adres znasz? - zapytała spod kaskady czerwonych włosów, którymi się nakryła.
- Tak. To jakieś pół godziny drogi więc spokojnie możesz się jeszcze przespać. Do tego będą jeszcze korki zatem zajmie to trochę więcej czasu.
- Okey. - powiedziała i natychmiast zasnęła.

* * *

- Dzięki wielkie za udzielenie wywiadu. - powiedziała kobieta do mikrofonu- Przed państwem wystąpił zespół Tokio Hotel.
      Poczekali chwilę aż kamerzysta da im znać, że mogą opuścić studio. Następnie pożegnali się z prowadzącą jeszcze raz i ze sztabem innych ludzi. Chwilę potem stali już przed samochodem.
- Gdzie jedziemy?- zapytał Mike.
- Do Vii. - powiedział basista zamykając drzwi.
- Że gdzie?
- Pod ten sam adres który wiozłeś wcześniej tą dziewczynę. - odpowiedział spokojnie zielonooki chłopak.
- Okey. A dlaczego mi kazaliście jechać okrężną drogą jak ją wiozłem? - zapytał po krótkiej chwili.
- Kto ci kazał jechać okrężną drogą? - zapytał ze śmiechem Gustav i puścił kierowcy oczko. - To na pewno nie był nasz pomysł. - kiedy to powiedział wszyscy się zaśmiali.
- Teraz jedź normalnie. Chyba nikt się nie kręci pod jej domem. Widziałeś kogoś może?- zapytał perkusista.
- Nie. - padła krótka odpowiedź.
- To dobrze. - cała czwórka powiedziała równocześnie.
        Kiedy tylko dojechali na miejsce odesłali Mike'a do studia, a sami udali się na górę. Zadzwonili. Odczekali chwilę i spróbowali jeszcze raz. Za trzecim razem nastolatka otworzyła drzwi. Miała mokre włosy i była w szlafroku.
        Zostawiła otwarte drzwi i skierowała się do kuchni po swoje kakao, które właśnie skończyła sobie robić. Wiedziała, że zespół skierował się do salonu. Ona zaś z kubkiem w ręku podążała za nimi.
- Więc, kto ma mi co do powiedzenia? - zapytała siadając. - Który zaczyna? Widzę, że nie ma żadnego chętnego. No to może Bill?
      Wokalista spojrzał na nią, wziął głęboki wdech i powiedział:
- Przepraszam….
- Może chodź do sypialni. - powiedziała nastolatka i wstała. Czarnowłosy chłopak również wstał i poszedł za nią. Otworzył jej drzwi i przepuścił ją. Po chwili usiadł na łóżku obok niej.
- Więc? Na czym to ja skończyłem? A na przepraszaniu. Olivia, ja naprawdę przepraszam. To nie tak miało wyjść… ja wiem, że jesteś zła na mnie, na Toma. Ale uwierz mi to nie tak miało być. Ja po prostu…
- Ty po prostu nie wiedziałeś, że jestem z Gabrielem. A kiedy już się dowiedziałeś wkurzyłeś się i postanowiłeś zniknąć mi z oczu. Prawda? - zapytała przerywając mu. Bill tylko delikatnie pokiwał głową.
- Nienawidziłem cię wtedy. Ale dwa dni później stwierdziłem, że jednak nie mogę bez ciebie żyć. Niesamowicie za tobą tęskniłem. Pisałem nawet do ciebie listy, lecz nie otrzymałem od ciebie, żadnych odpowiedzi. Więc stwierdziłem, że wyrzuciłaś mnie z pamięci. Po ostatnim liście myślałem, że chociaż na ten mi odpiszesz, ale nie…
- Pisałeś do mnie listy? - zapytała ze łzami w oczach. - Nic nie było w mojej skrzynce na listy.
- Kontaktowałem się cały czas z Georgiem. Powiedział mi, że przekazał ci całą korespondencję.
- Nic od niego nie dostałam. - powtórzyła kręcąc głową. „Jak on mi mógł to zrobić?” - Nie wierze, że mógł mi coś takiego zrobić.
- Porozmawiam z nim, jeśli chcesz. - zaproponował Bill.
- Nie trzeba. Dam sobie radę z nim. - odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko do niego. To był chyba jedyny szczery uśmiech od jego wyjazdu. Spojrzała mu w oczy. Tęskniła za jego spojrzeniem. Tęskniła za nim. Musiała go przytulić. I tak też zrobiła.
- Przepraszam. Musiałam. Ja tak bardzo tęskniłam.
Wokalista odpowiedział również mocnym uściskiem co dziewczyna. Nie mógł jej już stracić.
Przesiedzieli w takim uścisku dobrych kilka minut.
- Powiedz, że więcej mnie nie opuścisz?- zapytała wokalistę.
- Nie opuszczę. Przysięgam.- powiedział i ucałował jej mokre włosy. - Więc się na mnie już nie gniewasz?
- Nie. A teraz idź po Toma. Z nim też mam do pogadania. - powiedziała wypuszczając go z objęć.
       Gdy wyszedł było słychać z salonu jedynie „ Coś cicha ta kłótnia, myślałem, że będzie dość głośno”. Była pewna, że usłyszała głos basisty.
- Hej. - przywitał się Tom.
- Cześć, siadaj.- zaproponowała.
- Ja usiądę, a łóżko wybuchnie, prawda? - powiedział ze śmiechem w głosie.
- Jasne, wybuchniemy razem. - dodała po chwili.
- Przepraszam…
- To ja powinnam przeprosić. Za wszystko co was spotkało z mojej strony.
- Nie… To właśnie nasza wina. Bill był tak na ciebie zły, że natychmiast się spakował i powiedział, że się przeprowadza. Powiedział, że kupił dom w Ameryce i teraz tam będzie jego miejsce. A ja… no ja nie chciałem go zostawiać samego więc…
- Więc pojechałeś z nim. Nie mam wam tego za złe. Jedyne za co mam żal, to za to, że nie odebraliście telefonów. - powiedziała z żalem w głosie.
-Och naprawdę przepraszam. A teraz chodź niech cię uściskam. Tęskniłem za tymi twoimi kośćmi. - powiedział z uśmiechem i zamknął ją w żelaznym uścisku. Posiedzieli tak przez moment. - A teraz chodź do nas. Mamy coś jeszcze wspólnie do obgadania. - powiedział i złapał ją za rękę i wyszli z sypialni.
- Jesteśmy. - powiedziała i usiadła koło Georga. Wszyscy zamilkli jak jeden mąż. - O co chodzi? - zapytała ostrożnie.
- Mów. - Gustav szturchnął zielonookiego basistę.
- Co ma mówić? O co chodzi? Coś się stało? No mów! - ponagliła go.
- No bo widzisz… Jakby to powiedzieć… - zaczął.
- Może prosto z mostu? - zaproponowała czerwonowłosa.
- No bo Hans… On znów zaczyna się tu kręcić. Nie wiemy czy policja go wypuściła, czy ostatnim razem go nie złapali. - powiedział ze smutkiem w oczach. Reakcja dziewczyny była natychmiastowa. Jej ulubiony kubek z Królem Lwem wypadł jej z ręki i stłukł się. W dziewczynie włączył się automatycznie tryb obronny połączony ze strachem.
- Nie podoba mi się to. Czemu mi nie powiedzieliście od razu?- w głosie było słychać żal.
Kiedy zapytała zapadła kompletna cisza. Słychać było jedynie ruch za oknem i tykanie zegara.
- To dlatego ten cały Mike wiózł mnie okrężną drogą? Tak? Odpowiadajcie do cholery!- krzyknęła zniecierpliwiona, a Georg, aż się odsunął od niej.
- Słuchaj, zajęliśmy się już tym. Nie musisz się martwić. Nic ci nie grozi. Policja już się tym zajęła. - powiedział Bill i podszedł do niej. Kucnął przed nią i złapał ją za trzęsące się dłonie. Tym razem Via nie utrzymała łez w ryzach. Poleciały duże i gorące łzy. Przez dłuższy czas ją uspokajali.
         Po dłuższej chwili reszta zespołu zwinęła się do domów. Został tylko Georg. Nie zdołała z nim nawet porozmawiać. Od razu zasnął. Olivia również udała się do łóżka. Z chwilą przyłożenia głowy do poduszki uznała, że jest niezmiernie senna.
         Rano kiedy wstała usłyszała jakieś hałasy w kuchni. Od razu skierowała się w tamtą stronę. Ujrzała rozczochranego Georga stojącego nad patelnią.
- Cześć, może pomogę? - zapytała podchodząc do niego.
- Cześć, nie, nie trzeba już kończę. - odezwał się i sekundę później wyłożył gorącą jajecznicę na talerzyki. Zasiedli przy stole i zaczęli ze smakiem konsumować przygotowane jedzenie.
       Kiedy skończyli śniadanie Olivia zadała nurtujące ją pytanie.
- To prawda, że Bill pisał do mnie listy?
- Skąd o tym… A no tak, powiedział ci?- dziewczyna przytaknęła tylko głową dopijając resztkę soku w szklance.
- Więc jak to było z tymi listami? - spytała ponownie.
- Tak, dostałaś trzy listy. Są u mnie w domu. - przyznał się.
- Dlaczego to zrobiłeś? Myślałam, że sobie ufamy.
- Zrobiłem to tylko dla twojego dobra. Widziałem, jaka byłaś wkurzona na Billa. Nie chciałem cię dobijać jeszcze bardziej.
- Otworzyłeś i czytałeś?- spytała odstawiając szklankę.
- Nie. Za kogo ty mnie masz?! Nie zrobiłbym czegoś takiego!- powiedział delikatnie podnosząc głos.
- Za kogo cię mam?! Za kogoś, kto nie mówi mi prawdy! A dobrze wiesz, że nienawidzę kłamstwa! A ty robisz mi coś takiego! Ja się pytam dlaczego?!- wykrzyczała patrząc mu prosto w oczy.

- Może dlatego, że chcę cię chronić?! Może dlatego, że miałem dosyć patrzenia jak cierpisz! Może dlatego, że cię kocham!!! - odpowiedział i wyszedł z kuchni. Słychać było jedynie trzaskające drzwi.  

piątek, 16 października 2015

Rozdział 19

Także jestem z nowym odcinkiem. Ktoś się stęsknił?
Ostatnio mało było komentarzy, co mnie trochę smuci, ale wierzę, że z czasem Was przybędzie. 
Ten rozdział chcę zadedykować Dominice! Dzięki Tobie mam fabułę na kolejny rozdział :*
Miłego czytania :D

"Zaufanie to cząstka duszy, 
którą oddajesz komuś w nadziei, 
że nadaj pozostanie Twoja" ~ Nina Reichter


      W drzwiach stał nie kto inny jak Mac. Jego to Olivia się nie spodziewała. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
- Cześć. Ciebie się nie spodziewałam.
- Cześć, mi też ciebie miło widzieć. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
     Mac dalej miał na sobie te same ciuchy co wcześniej. I dalej wyglądał zabójczo przystojnie.
Olivia tylko zastanawiała się czemu nie rozpoznała go po głosie? Przez chwilę zaczęła się nawet nad tym zastanawiać. Z zamyślenia wyrwał ją głos chłopaka stojącego w drzwiach.
- Chcesz zobaczyć to mieszkanie?-zapytał ponownie Mac.
- Jasne- odpowiedziała szybko. Weszła do malutkiego przedpokoju, który wyglądał na przytulny. Pomalowany był na kolor lawendowy. Od razu jej się spodobało i automatycznie się uśmiechnęła. Brunet zaprosił ją do dalszego zwiedzania. Po lewej stronie znajdowała się łazienka. Pomieszczenie nie wydawało się wcale malutkie. Było jeszcze sporo miejsca, by wstawić kolejną pralkę.
     Po obejrzeniu łazienki przeszli naprzeciwko do kuchni, która była ogromna. Pomieszczenie było ładnie urządzona. Znajdowało się w niej wszystko co potrzeba, była urządzona w nowoczesnym stylu. Via była zachwycona. Wiedziała już, że chce to mieszkanie. Od razu jej się tu spodobało.
- Czy możemy przejść dalej?- zapytał Mac kiedy czerwonowłosa się rozglądała.
- Oczywiście, już się nie mogę doczekać. - powiedziała z entuzjazmem i klasnęła w dłonie odwracając się przodem do gospodarza.
     Mac pokazał jej jeden z pokoi, który był bardziej przerobiony na salon. Znajdowało się w nim wiele rzeczy. Pamiątki rodzinne, zdjęcia w ramkach. Olivia przyglądała się spokojnie zdjęciom dopóki nie zawołał ją chłopak.
- Wiem, nie zdążyłem jeszcze uporządkować rodzinnych pamiątek.
- A czemu chcesz sprzedać to mieszkanie?- zapytała siadając na jednym z wygonie wyglądających foteli.
- Bo widzisz, ja od bardzo dawna tu nie mieszkam. Mieszkała tu moja mama, ale niestety zmarła pół roku temu. A ja mieszkam w zupełnie innej części miasta. - odpowiedział spokojnie wpatrując się w jedno ze zdjęć, które teraz trzymał w ręku.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Przykro mi z tego powodu…- zaczęła, ale Mac jej przerwał.
- Skąd mogłaś wiedzieć? - powiedział i uśmiechnął się do niej. - To co możemy przejść dalej? Chcesz zobaczyć sypialnię?
      Olivia pokiwała głową i wstała. Podeszła do bruneta, a chłopak pokazał jej drogę do kolejnego pokoju. Gdy tylko weszła od razu się uśmiechnęła. Pokój był urządzony skromnie, czym bardzo się różnił od dobrze urządzonej kuchni. Praktycznie przypominał jej ten w Hamburgu. Kiedy pomyślała o Niemczech od razu sobie przypomniała, że miała zadzwonić do Georga.
- Piękny pokój, prawda? - zapytał Mac. Via tylko pokręciła głową. W tym momencie zadzwonił telefon. Mac przeprosił i poszedł odebrać. Via również wyjęła z plecaka telefon i wybrała numer basisty. Odebrał po trzech sygnałach.
- W końcu dzwonisz. - odezwał się od razu. - Miałaś zadzwonić od razu po przylocie. Wisz jak się martwiłem? Odchodziłem od zmysłów…
- Geo? Pozwól mi się przynajmniej wytłumaczyć. Dobrze?- zapytała przerywając mu.
- W porządku.- opowiedział wypuszczając przy tym głośno powietrze. Najprawdopodobniej nie zdawał sobie sprawy, że je wstrzymał.
- Chodzi o to, że jak przyjechałam, to byłam strasznie zmęczona. Wzięłam prysznic i zdrzemnęłam się. A potem jakoś tak zapomniałam. Przepraszam. - powiedziała szczerze.
- No dobrze niech ci będzie, ale meldujesz się jutro u mnie od razu jak wstaniesz, zrozumiano?- powiedział żartobliwym głosem.
- Rozumiem, zamelduje się wedle rozkazu. A jak tam spędziłeś resztę dnia? - zapytała ciekawa jak sobie radzi.
- Ja … no doskonale…- skłamał.
- A byłeś u Gustava?
- A po co?…. A … tak, tak, byłem. - odpowiedział pospiesznie. Zapomniał kompletnie o tym kolejnym kłamstwie. - Byłem, ale niestety mnie zbył.
- No dobra, to może jutro do niego zadzwonię. - powiedziała i podeszłą do okna. Miała stąd piękny widok. Była już pewna, że chce to mieszkanie.
- Nie, nie musisz do niego dzwonić… yyy… ja jutro jeszcze do niego zadzwonię. Jakoś się z nim dogadam. Nie martw się o niego. Będzie dobrze. - pocieszył ją.
- Dobra ja kończę Geo. Jutro zadzwonię. Do zobaczenia.
- Okey, pa kochanie. - powiedział zanim ugryzł się w język. Kiedy zdał sobie z tego sprawę rozłączył się automatycznie.


* * *


      Kiedy się rozłączył, od razu usiadł na sofę. Nie był nawet w swoim mieszkaniu. Nadal przesiadywał u niej. Odkąd wyjechała- czyli jakieś półtora dnia i noc temu- przyjechał do jej mieszkania i tu został. Nie wziął ze sobą nawet ubrań na przebranie.
      Tęsknił już za nią. Nie wiedział co ma robić. Godzinami chodził po mieszkaniu i szukał czegoś. Nie wiedział nawet czego szuka. Przywłaszczył sobie już nawet jej ulubiony sweter. To był jedyny jej sweter który miała i nosiła. Kilkakrotnie próbował ją namówić na jego wyrzucenie, ale się nie zgodziła.
- Jaki ja jestem głupi… - powiedział sam do siebie.
      Obudziło go głośne pukanie do drzwi. Zerwał się natychmiast i o mało nie przewrócił się o własne buty. Podszedł pośpiesznie do drzwi. Otworzył i ujrzał Gustava.
- Cześć?
- Hej. - odpowiedział basista.
- Czy ja chcę wiedzieć co ty tu robisz?- zapytał perkusista i wszedł do środka.
- Pilnuję mieszkania. - odpowiedział tylko i ruszył do salonu.
- Okey, a gdzie Via?
- Wyjechała do LA.- odpowiedział i popatrzył na przyjaciela.
- Ale nie pojechała do bliźniaków, prawda? - zapytał siadając obok niego.
- Nie, no co ty. Ona nawet nie wie, że oni tam teraz mieszkają. - odpowiedział Georg.
- To po co tam pojechała?- zapytał ciekawie.
- A gdybym ja to jeszcze wiedział.- wzruszył ramionami.
- A kiedy wjechała?
- Przedwczoraj po południu miała samolot.
- A dzwoniła chociaż? - zapytał Gustav.
- Tak. Dzwoniła w nocy. Wręcz kilka godzin temu. A w ogóle która to godzina?- zapytał zaspany basista.
- Czternasta czternaście. - odpowiedział spokojnie perkusista. - Jadłeś hmmm… jakieś śniadanie czy obiad?
     Georg pokiwał głową. Gustav wstał i udał się do kuchni. Otworzył lodówkę i zaczął wyjmować rzeczy potrzebne do jakiegokolwiek jedzenia. Niecałe pół godziny później powstało spaghetti. Chłopak zawołał przyjaciela i zasiedli razem do stołu. Jedli w milczeniu.
- Może ja do niej zadzwonię?- powiedział po chwili milczenia Georg.
- Geo, opanuj się tam jest dopiero piąta czy szósta rano…
- Faktycznie. Zapomniałem.


* * *

      Kiedy się obudziła wiedziała, że ten dzień przyniesie jej coś dobrego. Nie wiedziała tylko co. Odwróciła się w stronę okna, a jej wzrok padł na zegarek stojący na stoliku nocnym. Była godzina ósma rano. Podniosła się do pozycji siedzącej i złapała za telefon. Wybrała ostatni numer pod który wcześniej dzwoniła. Tym razem odebrał za trzecią próbą.
- Hej – przywitała się.
- Hej, już wstałaś?- zapytał basista.
- Dopiero co się obudziłam. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. - Chciałeś abym zadzwoniła jak wstanę, to dzwonię.
- Ale nie musiałaś dzwonić aż tak z rana.
- Musiałam i chciałam. Jak tam w Niemczech? - zapytała.
- Dobrze. A jak u ciebie? Załatwiłaś już tą ważną sprawę?
- Można tak powiedzieć. Dzisiaj dowiem się czy to na sto procent i wracam do ciebie… znaczy do Niemiec.
- A o której będziesz wiedziała?- zapytał, a dziewczyna z powrotem położyła się do łóżka i nakryła się kołdrą.
- Umówiłam się na szesnastą. Jak się tylko dowiem to mogę do ciebie od razu zadzwonić. - powiedziała z uśmiechem na twarzy. Wiedziała, że powoli zaczynała za nim tęsknić. Wiedziała również, że chłopak też za nią tęskni. - Dzisiaj zobaczę o której mam samolot powrotny. Georg?
-Tak?
- Czy wyjdziesz po mnie gdy wyląduję w Hamburgu?- zapytała niepewnie.
- Oczywiście, że tak. - odpowiedział nawet się nie wahając.
- Dziękuje.
- Ależ nie ma za co.
- Słuchaj muszę kończyć, ktoś puka do drzwi- powiedziała i zmusiła się by wstać. - Do usłyszenia później. - powiedziała i poczekała, aż się pożegna i się rozłączyła.
     Ubrała się w szlafrok i podeszła do drzwi. Na korytarzu stała jedna z recepcjonistek.
- Dzień dobry pani Olivio.- przywitała się.
- Dzień dobry, o co chodzi?
- Wiem, że nie życzy sobie pani przychodzić w tak wczesnych godzinach, ale ktoś przyszedł do pani i domaga się pilnego spotkania. Czy zechce pani się spotkać z gościem? - zapytała grzecznie młoda kobieta.
- A przedstawił się?
- Tak, to nie jaki Mac Olderman. - odpowiedziała kobieta.
- Oczywiście, proszę mu powiedzieć, że zaraz zejdę. - powiedziała, a szatynka o niebieskich oczach skinęła tylko głową i odeszła pośpiesznie.
     Via zaś jak najszybciej zamknęła drzwi od pokoju motelowego i ruszyła w stronę łazienki. Zgarnęła z małej torby jakieś czyste ubrania i po szybkim prysznicu nałożyła na siebie wybrane ubrania. Padło na obcisłą czarną koszulkę i czarno-białą spódnicę w kratkę. Ubrała jeszcze buty i była gotowa by zejść na dół.
      Olivia zeszła do małej recepcji i zapytała o mężczyznę. Recepcjonistka wskazała również małą restaurację. Via podziękowała i udała się w jej kierunku. Rozejrzała się po małym pomieszczeniu. Po krótkiej chwili znalazła go. Siedział na samym końcu, tam gdzie było najciemniej. Podeszła do niego.
- Cześć, a my przypadkiem nie umówiliśmy się na szesnastą?- zapytała i usiadła naprzeciwko.
- Cześć, a umówiliśmy się na szesnastą. Ale postanowiłem ci pokazać kilka miejsc w Los Angeles. Jak się przeprowadzisz tu na stałe to będziesz znać już kilka ciekawych miejsc. Więc jak, zgadzasz się?- zapytał i uśmiechnął się zawadiacko.
- Jasne, czemu nie? Poczekasz ja tylko skoczę do pokoju po swój plecak i będziemy mogli iść?
      Niecałe pięć minut później Mac i Via szli obok siebie śmiejąc się. Chłopak pokazał jej wszystkie możliwe miejsca w LA, opowiadał jej również różne historię ze swojego życia. A kiedy pytał o jej historię, albo musiała zmyślać, albo po części mówiła prawdę. A kiedy miała już opowiadać coś śmiesznego to wybierała takie historie, które przeżyła dość niedawno.
- Mogę cię o coś zapytać?- przerwał chwilę ciszy.
- Jasne. - odpowiedziała i schowała kosmyk włosów za ucho.
- Cały czas opowiadasz o tym jak to ty i Georg czegoś nie robicie. Georg to twój chłopak?- zapytał i spojrzał na nią uważnie.
- Georg? Nie, Geo to mój przyjaciel.- dopowiedziała. - Pomaga mi zawsze. No i uwielbiamy razem imprezować.
- Z tego jak opowiadasz to wnioskuję, że on ci się chyba podoba. - powiedział i szturchnął ją delikatnie łokciem. Czerwonowłosa tylko się zarumieniła i poszła dalej.
      Kilka godzin później Olivia dowiedziała się, że na sto procent będzie kupować mieszkanie od Maca. Załatwiła z nim wszelakie potrzebne papiery. Od razu zadzwoniła do basisty. Nie rozmawiali długo ponieważ chłopak jeszcze spał. Ale obiecał zadzwonić kiedy stanie na nogi. Via również sprawdziła kiedy ma najbliższy samolot powrotny do Hamburga. Samolot odlatywał o drugiej w nocy. Pomału musiała się zacząć zbierać. Godzinę później schodziła już do recepcji.
- Witam pani Olivio, w czym mogę pomóc?- zapytała dziewczyna o imieniu Wera.
- Chciałabym się wymeldować.
- Oczywiście. - kobieta chwilkę postukała w stara klawiaturę komputera i podała czerwonowłosej do podpisania rachunek. Kiedy zapłaciła, pożegnała się i odeszła.
      Wyszła z motelu na słoneczne późne popołudnie. Zaczęła rozglądać się za jakimś postojem taksówek, ale nie mogła go nigdzie dostrzec. Zapytała jakiegoś przechodzącego mężczyznę. Odpowiedział jej, że pięć przecznic dalej znajdzie postój. Podziękowała grzecznie i ruszyła we wskazanym kierunku. Gdy dotarła znalazła się na jednej z bardzo bogatych dzielnic.
- Boże gdzie oni mnie wysłali?- zapytała sama siebie. Podeszła wolnym krokiem do jednej z taksówek. Zapukała w szybę. Poczekała aż kierowca uchyli okno.
- Dzień dobry, czy jest pan wolny?- zapytała.
- Jasne. Gdzie zawieść? - zapytał i uśmiechnął się.
- Na lotnisko. - odpowiedziała i wsiadła na tylne siedzenie.
      Po kolejnej godzinie w taksówce miała już dość. Była szczytowa godzina kiedy wszyscy wracali do domów z pracy i był strasznie duży korek. Gdy już dotarła na lotnisko było już ciemno. Co prawda do odlotu miała jeszcze kilka godzin, ale wolała być wcześniej.
      W małej księgarni kupiła sobie dwie ciekawe książki. Usiadła na wolnym miejscu i zagłębiła się w lekturze. Kiedy oderwała się o książki, którą pochłonęła już do połowy ujrzała, że na wyświetlaczu widnieje napis, że pasażerowie do Niemiec wchodzą wejściem numer dwadzieścia trzy. Spojrzała na zegarek. Przejście zamykało się za kwadrans. Szybko ruszyła w jego stronę. Zdążyła w ostatniej chwili.
- Przepraszam, czy to lot do Hamburga?- zapytała stewardessy, która miała właśnie zamykać przejście.
- Tak. - odpowiedziała.
- To jest mój bilet, chyba się nie spóźniłam prawda?- zapytała ciekawie czerwonowłosa.
- Oczywiście, że nie. Zapraszamy. - stewardessa zaprowadziła ją do na pokład.
      Via usiadła na swoim miejscu i znów zagłębiła się w lekturze. Nie wiedząc kiedy zasnęła z książką w ręku. Obudziła się kilka minut przed lądowaniem. Schowała książkę do plecaka i przygotowała się do lądowania. Chwilę później wychodziła na lotnisko w Hamburgu.
Szukała basisty. Włączyła telefon i zadzwoniła do niego. Zanim się do niego dodzwoniła minęło kilka chwil.
- No hej, ja już jadę jestem już na parkingu. - powiedział basista od razu do słuchawki.
- Okey, to tam się kieruję.
      Dziewczyna udała się na parking. Od razu zobaczyła Georga. Był ubrany tak jakby miał zaraz udzielić wywiadu. Podszedł do niej szybkim krokiem i mocno ją przytulił. Pocałował w policzek i jeszcze raz przytulił.
- Tak bardzo tęskniłem. - wyszeptał jej do ucha.
- Ja też. - odpowiedziała i mocniej go do siebie przytuliła.
-Chodź, jedziemy. Przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałem, ale nie wiedziałem, że Jost zgodził się na jakiś wywiad. Dowiedziałem się niedawno. - powiedział przepraszająco. Wziął od niej małą torbę.
- Czyli jedziemy od razu na wywiad?- zapytała delikatnie wkurzona.
- Tak. I tak, jeśli chcesz wiedzieć Bill też tam będzie. - odpowiedział od razu na jej pytanie, które miała zamiar zadać.
- Świetnie, będę miała okazję go zabić. - odpowiedziała i ruszyła w stronę furgonetki. - Mam nadzieję, że nastąpi to szybko. - dodała po chwili.

- Nawet szybciej ci to umożliwię. - dopowiedział Georg i otworzył jej drzwi. W środku siedział nie kto inny niż Bill i reszta załogi.  

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 18

           Wróciłam po bardzo długiej nieobecności. Mam nadzieję, że ktoś mnie jeszcze odwiedza i pamięta o mnie. 
Dla Was napisałam aż sześć stron w Wordzie wiec musicie być zadowoleni. 
Życzę miłego czytania i czekam z niecierpliwością na wasze komentarze i opinie. 
Pozdrawiam Attention Tokio Hotel.

Czy uciekanie od problemu jest dobrym rozwiązaniem go? 


             Rano wstała skoro świt. Ubrała spodnie dresowe i zaczęła pakowanie. Najpierw spakowała się tak jakby wyjeżdżała na kilka dni. Kiedy już skończyła pakowanie, podeszła do swojego łóżka i usiadła.
- Dobrze robię. - powiedziała do siebie. Chwilę później wstała i podeszła do malutkiego biurka i włączyła starego laptopa, który kupiła z odzysku. Komputer powoli się włączał. Gdy komputer był gotowy na współpracę usiadła przy nim i weszła na stronę lotniska. Spojrzała na ceny biletów lotniczych za granicę. Wszystkie kosztowały ponad tysiąc euro. Nie wiedziała ile uzbierała przez ten rok. Koniecznie musiała sprawdzić.
          Podeszła do łóżka i wślizgnęła się pod nie. Wyjęła małą kopertę przyklejoną do desek łózka. Delikatnie ją otworzyła i wyjęła kilka banknotów. Szybko przeliczyła. Nie było więcej niż dwieście euro. Zostawiła pieniądze na pościeli i ruszyła do kolejnego punktu.
           Była to szafa z ubraniami. Otworzyła ją i sięgnęła do najwyższej półki. Wsunęła dłoń pod ubrania i wyjęła kolejną kopertę. Po raz kolejny przeliczyła. Nie cała stówa. Przystanęła i pomyślała, gdzie jeszcze lubi chomikować pieniądze. Kuchnia. Wyszła z pokoju i przeszła do kuchni. Otworzyła szafeczkę w której miała szklanki. To było jedno z oczywistych miejsc na jakie wpadła, ale z tych zawsze korzystała. Czy na jakieś zakupy czy inne potrzebne rzeczy.
           Wyjęła ze szklanki pieniądze i znów przeliczyła. Sto pięćdziesiąt euro. To w sumie miała czterysta pięćdziesiąt euro. Brakowało jej jeszcze prawie siedemset euro. Zastanawiała się gdzie jeszcze mogła schować swoje drobne. Zastanawiała się chwilę i przypomniała sobie o szafce w pokoju. To było jedyne miejsce o którym zapomniała. Rzadko tam zaglądałam. Dobiegła do niej i zajrzała. Wszystko stało tak jak je ułożyła przed rokiem. Wzięła metalowe pudełko w którym trzymała pieniądze. A przynajmniej sądziła, że tam powinny być. Otworzyła je i wieczko położyła na podłodze.
       Jej oczom ukazały się pieniądze. Dużo pieniędzy, których tam nie wkładała. Wysypała je wszystkie na podłogę obok wieczka. Wśród kolorowych papierków ujrzała małą kopertę. Wyjęła ją spośród pieniędzy. Otworzyła ją i rozłożyła kartkę.
Wiem, że nie chciałaś abym Ci pomagał. Postanowiłem jednak dorzucać jakiś grosz. O puszce dowiedziałem się całkiem przez przypadek. Wiem, że kiedyś je wykorzystasz na odpowiedni cel.
Geo.

         „Teraz jest odpowiedni moment na je wykorzystanie„ - pomyślała i szybko przeliczyła zapomniane banknoty.
          Naliczyła ponad tysiąc pięćset euro. W sam raz tyle ile potrzebowała na bilet i jakiś nocleg. Podeszła do komputera i odświeżyła stronę internetową. Nadal był jeden wolny lot do Los Angeles dziś na godzinę piętnastą. Zapakowała szybko pieniądze do puszki. Spojrzała na zegarek. Dochodziła dziesiąta. Zakupiła bilet i wydrukowała go szybko.
          Właśnie skończyła drukowanie kiedy, ktoś zapukał do drzwi. Wiedziała, że to Georg. Schowała go do puszki z pieniędzmi. Wyszła z pokoju i poszła do drzwi. Chętnie mu otworzyła i posłała mu uśmiech.
- Cześć! - przywitała się.
- Hej. Jestem jak kazałaś. - chłopak również się uśmiechnął. Wszedł do środka i od razu skierował się do salonu.
- Dzięki, że przyszedłeś. Mam do ciebie ogromną prośbę. - zaczęła mu opowiadać o prośbie. Podeszła do komody pod telewizorem. Zabrała zdjęcie grupowe z całym zespołem i skierowała się do pokoju. Basista poszedł za nią słuchając uważnie co mówi. - Chodzi mi o to, że jak wyjadę na kilka dni to chciałabym abyś zajął się moim mieszkaniem. Przyjadę po kilku dniach. Nie zabawie tam długo, do czterech dni, może krócej. Mam nadzieję, że to nie problem dla ciebie?
- Jak to wyjeżdżasz?- zapytał zdziwiony chłopak stojąc za nią i wpatrując się w jej torbę.
- Chciałabym pojechać na...
- Wakacje? - dokończył basista.
- Tak, można to tak powiedzieć. - przytaknęła i posłała mu delikatny uśmiech.
- To może ja pojadę z tobą? W końcu też by mi się przydał krótki urlop.
- Georg, nie chcę robić ci przykrości, ale ja muszę sobie wszystko poukładać. Nie gniewaj się. - podeszła do niego i się przytuliła. Muzyk odpowiedział jej tym samym.
- Rozumiem.
- Zobacz co znalazłam. - powiedziała i wyswobodziła się z uścisku i podeszła do łóżka.
- Twoja puszka. Przepraszam, że dorzucałem pieniądze. Wiem, że nie chciałaś tego. Stwierdziłem, że mogą ci się kiedyś przydać, ale jak nie...
- Właśnie mi się przydały. Kupiłam za nie bilet lotniczy. - powiedziała dumnie.
- Cieszę się, że mogły się przydać. - powiedział i zaczął się rozglądać po pokoju. Dziewczyna zaczęła dalej się pakować. Wiedziała, że w Los Angeles jest ciepło, więc mniej więcej zaczęła pakować letnie ubrania. Nie zwracała uwagi na chłopaka i jego czyny. Georg zaczął się rozglądać. Gdy podszedł do komputera zobaczył dokąd kupiła bilet.
- Zamierzasz lecieć do Los Angeles? - zapytał zdziwiony basista.
- Tak, to był jedyny wolny bilet. Lot mam na szesnastą. To w sumie nie wiem o której powinnam być na lotnisku.
- O czternastej trzydzieści powinnaś być na lotnisku. - odpowiedział spokojnie.
- A czy mógłbyś...
- Mógłbym i chcę. - powiedział Georg. - Daj pomogę ci się spakować.


***

- Poczekam z tobą na odprawę. - powiedział chłopak i usiadł obok niej. Dziewczyna spokojnie popijała herbatę. Pokiwała głową na potwierdzenie. Siedzieli chwilę w ciszy.
Olivia widziała, że chłopaka coś nurtuje. Chciała go o to zapytać, lecz nie miała w sobie tyle odwagi. Nadal siedząc w ciszy Olivia myślała nad tym co robi. Czy dobrze robiła?
           Dlaczego kiedy była już zdecydowana zawsze nachodziły ją wyrzuty sumienia?
W ogóle nie rozumiała swojego zachowania. Nie chciała się już wycofywać. Podjęła decyzję. Jedzie. Nie mogła już jej zmienić. Za daleko zaszła aby ją zmienić.
- Georg?
- Tak?- zapytał muzyk, kiedy usłyszał jej głos odwrócił się do niej.
- Czy coś cię trapi?
- Mnie? Czemu tak uważasz?- zwrócił się do niej, spoglądał w jej oczy.
- Znam cię i widzę, że nad czymś się zastanawiasz. Trwa to już od dłuższego czasu. O co chodzi?- zapytała zatroskanym głosem.
          Chłopak przez dłuższą chwilę się zastanawiał. Miał mętlik w głowie. Nie wiedział jak się pozbierać. Nie wiedział co jej nawet powiedzieć. Za dużo rzeczy chciałby jej powiedzieć naraz. Bił się z myślami. Chciałby jej wyznać, że ją kocha. Ale również, że popełnia błąd lecąc do Los Angeles. Fakt, że nie wiedział po co tam leciała wkurzał go jeszcze bardziej. Nie znał jej planów. Bał się, że znów ją straci. Ale musiał jej zaufać. Musiał wierzyć, że wróci.
- Mi nic nie jest. Martwię się po prostu o Gustava. - skłamał. - Nie odzywa się odkąd widziałem go ostatnio.
- A kiedy to było?- zapytała.
- Z jakieś dwa tygodnie temu. - odpowiedział spokojnie.
- No to nie zaciekawię to wygląda. Może powinieneś do niego pojechać? - zaproponowała nastolatka.
- Tak zrobię. Ale później.
          Czas mijał i Olivia musiała iść na odprawę. Pożegnała się z basistą. Nastolatka miała łzy w oczach. Gdyby wiedział co chce zrobić od razu by jej na to nie pozwolił. Musiała żyć po swojemu.
          Jeszcze raz się pożegnała i odeszła. Mimo hałasu na lotnisku usłyszała jak Georg mówi coś pod nosem. Była pewna, że usłyszała tylko dwa słowa, które brzmiały jak „Kocham cię”. Nawet się nie zatrzymała. Poczuła tylko jak łzy spływają jej po policzkach. Szybkim ruchem otarła je i przeszłą przez bramkę. Odprawa minęła jej dość szybko. Udała się we wskazanym kierunku. Po chwili siedziała już w samolocie. Obok niej pozostały dwa wolne miejsca. Czekając na odlot i resztę pasażerów cały czas myślała o tym jak żegnała się z basistą. Jego smutne oczy mówiły jej, że już tęsknił.
       Zastanawiała się nad wszystkim tak długo dopóki ktoś nie usiadł obok. Spojrzała na swojego towarzysza. Okazała się nią być starsza pani.
- Nie lubię, gdy mnie tu sadzają. - powiedziała kobieta. - Przepraszam, czy zechciałaby pani zamienić się miejscem?
          Olivia pokiwała głową i przesiadła się na siedzenie obok. Teraz siedziała na środku.
Starsza kobieta gadała do siebie nie ustanku. Via modliła się by kobieta w końcu umilkła. Stało się to wkrótce, po tym jak nad siedzeniami zobaczyła młodego mężczyznę. Był mniej więcej w jej wieku. Może plus minus starszy od niej. Chłopak schował bagaż do schowka i usiadł obok niej.
          Kilka chwil później samolot wystartował. Nastolatka wzięła głęboki wdech. Powoli zaczynało jej się robić niedobrze. Chłopak siedzący obok niej spojrzał na nią ukradkiem.
- Pierwszy raz lecisz samolotem?- zapytał, a czerwonowłosa pokiwała głową. Uśmiechnął się do niej i dał jej kilka rad. O dziwo, zadziałały.

***

           Kiedy wysiadła z samolotu od razu poczuła się lepiej. Kalifornijskie powietrze owiało jej twarz. Teraz musiała złapać taksówkę i jak najszybciej znaleźć jakiś tani motel.
Taksówkę udało jej się znaleźć dość szybko. Kierowcy kazała zawieść się pod dobry motel.
           Kierowca wybrał bardzo dobry motel. Było naprawdę tanio i przyzwoicie wyglądał. Nie miał, żadnych luksusów, ale Olivii pasował. Zabrała z torby kosmetyczkę i poszła jak najszybciej się odświeżyć.
        Kiedy wyszła z małej łazienki dochodziło popołudnie. Przebrała się w czarną spódniczkę i koszulkę w kolorze khaki. Zabrała swój plecak i wyszła z pokoju. Postanowiła się trochę rozejrzeć po okolicy. Właśnie wyszła z holu i trafiła na gorące promienie słońca. Uśmiechnęła się pod nosem i przeszła na drugą stronę. Weszła do małego sklepu i kupiła zimną wodę. Ale zanim wyszła spojrzała na stojak z różnymi mapami. Wybrała dwie mapki i znów udała się do kasy. Gdy już wychodziła. Wpadła na kogoś. Szybko przeprosiła i odeszła. Przed sklepem rozłożyła jedną z kupionych map. Zaznaczyła ulicę na której się znajdował jej motel. Po krótkim rozeznaniu złożyła papier i schowała do kieszonki plecaka. Już miała iść w lewo, kiedy tym razem ktoś na nią wpadł. Był to ten sam mężczyzna. Ubrany był mimo upału w biała koszulę dobrze dopasowaną i szare spodnie, które również były dopasowane. Ciemne włosy były zaczesane i ułożone. Mężczyzna wyglądał elegancko i przystojnie. Był młody miał może dwadzieścia pięć lat. Mężczyzna uśmiechnął się przepraszająco do czerwonowłosej. Via odpowiedziała mu tym samym. Już miała odejść, kiedy chłopak ją zatrzymał.
- Przepraszam. - powiedziała cicho.
- Nic nie szkodzi. - odpowiedziała swoim łamanym językiem angielskim. Nie znała go aż tak dobrze. Ile wyniosła z lekcji Billa tyle umiała.
- Jestem Mac. - przywitał się. - A ty?
- Via. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
- Widzę, że nie jesteś stąd może ci pomogę w czymś? Może oprowadzę cię po LA?- zaproponował.
- Dzięki, ale ja tu jestem tylko na kilka dni. Ale dzięki za propozycję.- odmówiła grzecznie i odeszła.
       Przeszła już jakiś spory kawałek i zorientowała się, że poszła w złą stronę. Ponownie wyciągnęła mapę i ja rozłożyła. Dość szybko odnalazła ulicę na której jest. Po chwili wiedziała już gdzie ma iść. Kiedy doszła do centrum, była w szoku. Mimo dużego ruchu i gwaru wyglądało pięknie. Olivia zachwycała się tym pięknem przez jakiś czas. Po kilku minutach stwierdziła, że musi się jak najszybciej ruszyć. Najpierw gdzie weszła to do najbliższego sklepu z używaną odzieżą. Wolała ubierać się w takich tanich sklepach. Bill nie lubił kiedy wchodziła do takich sklepów. Ale Via wiedziała, że w takich sklepach dostanie lepsze ciuchy niż w zwykłych.
        Czerwonowłosa musiała pamiętać o ograniczonym budżecie jaki sobie narzuciła z góry. Gdy wyszła ze sklepu była szczęśliwa trzymając w ręku wielką torbę z ciuchami. Chwilę później znalazła to czego szukała. Weszła do małego kiosku. Siedząca za ladą kobieta uśmiechnęła się szeroko do niej. Grzecznie ją przywitała.
- W czym mogę pomóc?- zapytała.
- Poszukuję dobrej gazety, gdzie znajdę ogłoszenia o kupnie mieszkania.
       Kobieta pokiwała głową i podeszła do odpowiedniej pułki. Chwilę później Via miała przed sobą cztery gazety. Kupiła wszystkie. Pożegnawszy się opuściła sklep. Z nalawszy niedaleko skwer usiadła na ławce i zaczęła przeglądać ogłoszenia. Z plecaka wyjęła długopis i zaczęła zakreślać odpowiednie ogłoszenia. Kiedy już wybrała kilka, wzięła telefon i zaczęła dzwonić.
        Przy pierwszym wybranym numerze ogłoszenie było już nieaktualne. Wybrała kolejny numer. Ten niestety nie odpowiadał. Za trzecim razem zgłosił się mężczyzna. Niestety mieszkanie nie było do kupna tylko do wynajęcia. Kiedy wybrała kolejny numer odebrał mężczyzna.
- Dzień dobry, ja w sprawie ogłoszenia, kupna mieszkania. Czy to ogłoszenie jest aktualne?- zapytała automatycznie.
- Dzień dobry. Jest aktualne. Czy byłaby pani zainteresowana kupnem?- zapytał miły głos w słuchawce.
- Tak. Jak dobrze wyczytałam to mieszkanie ma dwa pokoje, kuchnie i łazienkę. Zgadza się?
- Tak. Czy zechciałaby pani może obejrzeć mieszkanie? Wtedy można ustalić ewentualnie cenę.- zaproponował mężczyzna.
Nastolatka się zgodziła i zanotowała adres. Sprawdziła na mapie jak daleko się to znajduje od jej miejsca pobytu. Okazało się, że to trzy przecznice dalej. Szybko spakowała do plecaka gazety i ruszyła w drogę. Umówiła się z kolesiem na piętnastą. Zostało jej ponad trzydzieści minut do spotkania, ale jeszcze musiała tam dojść i znaleźć numer mieszkania.
        Ruszyła z pełną parą. Była dobrej myśli. Jeżeli uda jej się kupić tanio to mieszkanie to wynajmie jeszcze jakiś mały lokal. W końcu otworzy swój wymarzony biznes. I to bez niczyjej pomocy. Kiedy dotarła na miejsce było przed czasem, tak jak się spodziewała. Nie tak łatwo sobie poradziła ze znalezieniem numeru. Ale gdy już jej się udało to delikatnie zapukała do drzwi. Po drugiej stronie było słychać czyjeś kroki. Kiedy drzwi się otworzyły stanęła w progu osoba której się nie spodziewała.

- O kurcze. - powiedziała cicho pod nosem.