czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 14

No i mamy kolejny odcinek :D zapraszam do czytania :D liczę na komentarze wasze :D




- Już nie wytrzymuje!- powiedziała dość głośno, aby wszyscy słyszeli. Przede wszystkim, aby usłyszał to Bill. Perkusista siedzący obok niej doskonale ją rozumiał.
- Coś się stało? - zawołał wokalista i od razu podszedł do czerwonowłosej dziewczyny.
- Tak!
- Nie. - padły dwie odpowiedzi.
- Tak. - powtórzyła Via. Bill natychmiast przykucnął przy jej fotelu i złapał ją za rękę.
- Czy coś cię boli? Rana na łuku brwiowym już się dawno zagoiła, ale może coś nam umknęło...
- Stop! - zawołała wstając i wyrywając rękę z jego uścisku. Zdziwiony Bill wpatrywał się w nią czekoladowymi oczami. - Bill, mam już tego po dziurki w nosie. Zachowujesz się jakbym była złotym jajkiem. Przez całe życie dawałam sobie radę. Ja wiem, że nie powinnam tak mówić, ale wiesz mi nie czuję się z tym dobrze. Ja przepraszam...- przerwała sama sobie i ruszyła na górę.
         Po kilku godzinach wyszła cicho z pokoju w stronę łazienki. Ostrożnie pozabierała swoje rzeczy i wróciła do pokoju. Włożyła je do pełnej już torby i zapięła ją.
        Wyprostowała się i wypuściła głośno powietrze. Była gotowa. Od kilku dni była na to przygotowana. Posprzątany pokój zostawiła tak jak go zastała.
        Zeszła na dół, sprawdzić czy ktoś jeszcze jest w salonie. Niezastała nikogo. Odsunęła zasłonkę i ujrzała na ciemność na dworze. Wróciła na górę i założyła plecak, a torbę wzięła do ręki. Zeszłą na dół ponownie i weszła do kuchni. Wyjęła złożoną kartkę z kieszeni i położyła ją na blat stołu. Wyszła po cichu. Zamknęła za sobą drzwi wejściowe i przeszła przez ogródek.
      Kiedy minęła kolejny dom odwróciła się na pięcie i spojrzała na dom. W świetle lampy błysnęła pojedyncza łza, tocząca się po policzku. Od razu się odwróciła i odeszła szybkim krokiem.
      Gdy doszła do przystanku przyjechał nocny autobus. Bez wahania wsiadła i odjechała.

                                                                           * * *


      Zaspany chłopak zszedł na dół, do kuchni. Spojrzał na zegarek umieszczony na piekarniku. Była jedenasta pięćdziesiąt pięć. Zaczął przygotowywać śniadanie. Najpierw wyjął z szafki trzy talerze i trzy kubki. Rozstawił na stole. Odwrócił się do niego plecami, ale zaraz znowu znalazł się przy nim. Biała kartka, równo zgięta nie dała się ominąć. Zdumiony chłopak z ciekawością wziął ją do ręki. Delikatnie otworzył i ujrzała znane mu już pochyłe pismo.
Drodzy chłopcy!
Chciałam Wam bardzo podziękować za gościnę. Jesteście wspaniałymi osobami, lecz nie mogę zawsze Wam siedzieć na głowie. Chcę rozpocząć moje życie na nowo więc dlatego nikomu nic nie mówiąc wynajęłam mieszkanie na przedmieściu. Będę Was zawsze dobrze wspominać, bo jesteście dla mnie bardzo ważnymi osobami. Nie martwcie się o mnie, z czasem się odezwę. Życzę Wam miłego koncertowania.
Pozdrawiam Olivia! „
          Chłopak po przeczytaniu listu od razu zawołał bliźniaka.
- Bill! Na dół, szybko. - krzyczał. Nie musiał czekać na niego długo. Bliźniak zjawił się minute później.
- Coś się stało? - zapytał i usiadł przy stole.
- To się stało. - powiedział i wetknął kartkę w rękę brata.
         Czarnowłosy chłopak pochłaniał kolejne linijki napisane przez jego ukochaną. Kiedy przeczytał nie mógł w to uwierzyć.
- Znowu uciekła od nas. Dlaczego tak się stało, czy to przeze mnie? Tom?! Odpowiedz coś! Jeżeli jej się coś stanie nie daruje sobie tego. Ja ją kocham! Tom, czy ty to rozumiesz? Kocham!- krzyczał. Nie zorientował się kiedy po jego policzkach popłynęły łzy.
- Bill, czy ty płaczesz?
- Tak... nie, nie wiem. Jak ona mogła mi... znaczy nam to zrobić?
- Nie wiem, ale napisała, że się do nas odezwie.
- Ale „ z czasem” , a nie wiesz jak długi będzie ten czas. A pomyśleć, że chciałem zabrać ją w trasę razem z nami. Czemu ja się jej o to nie zapytałem wcześniej!- użalał się wokalista. Był pewien, że tym razem to była jego wina. Obwiniał się przez dłuższą chwilę.
         Kiedy zadzwonił telefon Billa obaj rzucili się w jego kierunku. Odebrał starszy bliźniak.
- Olivia?- zapytał. - Kuźwa, Gustav ty tez wiesz kiedy masz zadzwonić. O co chodzi?- powiedział i dał na głośnik.
- A co się stało? Olivia znowu uciekła? - zapytał zdziwiony perkusista.
- Nie wiem czy to można nazwać ucieczką. Zostawiła list i się wyprowadziła. Napisała w nim, że chce zacząć nowe życie i odezwie się do nas z czasem. I myśleliśmy, że to ona.
- To przeze mnie ona uciekła! - powiedział ponownie Bill. Tom słysząc to już któryś raz z kolei uniósł oczy ku górze.
- Jeżeli napisała, że chce zacząć nowe życie, to na pewno nie jest to twoją winą. Daj jej czas, a zobaczysz, że wróci.- powiedział spokojnym głosem chłopak.
- Dokładnie. - potwierdził gitarzysta.
         Panowie rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Gustav zaś uspokajał wokalistę.


                                                                                * * *


             Dzwonek do drzwi. Już po raz kolejny, tego dnia. Poszła otworzyć.
- Dzień dobry. - zawołał męski głos.
- Dzień dobry. - odpowiedziała i zlustrowała przybysza. Był to chłopak mniej więcej w jej wzroście. Miał blond włosy, do ramion. Niebieskie oczy, wysportowany i przystojny. Uśmiechnął się do niej. Via odpowiedziała tym samym. - W czym mogę pomóc? - zapytała.
- Słyszałem, że wprowadziła się tu nowa sąsiadka, więc...
- Więc przyszedłeś to obadać?- zapytała ze śmiechem. A chłopak przytaknął i zaśmiał się również.             Miał taki me melodyjny śmiech, choć różnił się on od tego, którego znała tak dobrze – od śmiechu Billa.
- Wejdziesz może? - zapytała otwierając szerzej drzwi. - Pomógł byś mi przy okazji.
- Jasne nie ma problemu. A gdzie mogę to zostawić? - zapytał unosząc pudełeczko z logo jakiejś piekarni.
- Hmm... gdzieś tu była kuchnia. - wzięła pudełeczko od niego i skierowała się na swoje prawo, a jego lewo. Lecz po chwili wyszła z pomieszczenia. - Niestety to tylko łazienka. Spróbujmy inne drzwi.
          Weszła do pomieszczenia, którym okazała się upragniona i poszukiwana kuchnia. Zostawiła słodkości na stole i wróciła do nieznajomego.
- Odnalazła się. - zawołała wychodząc.
- Więc w czym mogę ci pomóc? -zapytał nieznajomy spoglądając na czerwonowłosą z włożonymi rękami do tylnych kieszeni spodni.
- Możesz na początek się przedstawić. Nie będę miała nic przeciwko.
- Przepraszam, gapa ze mnie. Gabriel.
- Ok. Via.
- Bardzo niespotykane imię. W sumie pierwszy raz takie słyszę. Czy to nie jakiś skrót...
- Powtórka z rozrywki...- mruknęła pod nosem. - Nie pytaj, nie wnikaj. To pomożesz mi czy będziesz tak stał?- zapytała i podwinęła rękaw spadającej bluzki.
- Jasne.
- Trzeba poprzestawiać meble. Nie podoba mi się ich układ w salonie. Chciałabym, aby telewizor stał pod tą ścianą. Kanapa mniej więcej tam, a ta mała komoda tutaj. - mówiła szybko i pokazywała chłopakowi miejsca. Gabriel pokiwał głową ze zrozumieniem i zabrali się do roboty.
            Po kilku godzinach doszli do ładu ze wszystkim. Usiedli na małej obskurnej sofie i delektowali się schłodzoną wodą. To była jedyna rzecz, którą nastolatka posiadała w nowym mieszkaniu.
- Przepraszam, ale nie zrobiłam jeszcze zakupów. Nie spodziewałam się gości. - tłumaczyła się.
- Przecież nic się nie stało. - powiedział i posłał jej uśmiech. - Sam również się kiedyś tu wprowadzałem i wiem jak to jest z początkami. Nie obraź się, ale muszę już lecieć. Muszę jeszcze coś załatwić. Jakby co to szukaj mnie pod dwójką. - dodał na odchodnym.
- Dzięki za pomoc, zapraszam i w razie potrzeby przyjdę. - powiedziała na jednym wdechu. Blond włosy chłopak uśmiechnął się i znikł za drzwiami.
Podeszła do swojej torby i wyjęła z niej ubrania. Zaniosła do swojego nowego pokoju i zastawiła na łóżku. Wróciła po resztę ubrań i również zostawiła je na łóżku. Otworzyła małą szafę i zaczęła powoli układać ciuchy. Kiedy była już przy końcu ze starej bluzy, którą dostała od Toma, wypadł telefon. Kompletnie o niej zapomniała. Odblokowała ekran i zobaczyła trzydzieści siedem powiadomień. W tym dwadzieścia jeden nieodebranych połączeń i szesnaście SMS-ów. Wszystko to było od bliźniaków. Wiedziała, że się będą martwić. Przeczytała wszystkie wiadomości i odpisała tylko na jedną. >> Nie martwcie się o mnie. Odezwę się jak wrócicie z trasy. Przepraszam. <<
           Taką wiadomość wysłała do Billa. Kiedy uzyskała raport doręczenia wyłączyła komórkę i wyszła z domu na zakupy. Przeszła się spokojnie kilka ulic i stanęła przed supermarketem.
           Weszła do niego zadowolona, że pierwszy raz zrobi zakupy za swoje własne pieniądze, do swojego domu. Trzydzieści minut później wyszła z dwiema pełnymi torbami. Szła wolnym krokiem od czasu do czasu zatrzymując się przy witrynach sklepowych, by spoglądać na ustawione na wystawie ubrania lub sprzęty domowe.
               Kiedy była już pod domem, ktoś na nią wpadł. Pozbierała zakupy i ruszyła przed siebie. Człowiek, który na nią wpadł zaczął od razu ją wołać. Wołać po imieniu. Znała bardzo dobrze ten głos.
- Olivia! Stój! - wołał starszy mężczyzna. Dogonił ją i złapał mocno za rękę. - Co już nie poznajesz?- zapytał mężczyzna plując ją przy okazji.
- Zostaw mnie! - zaczęła się szarpać. Niestety mężczyzna trzymał ją mocno i nie miał zamiaru puścić.
- Zostawić cię? Ha ha, nie po tym jak cię znalazłem. Myślałaś, że Jerry nie da mi znać? Przecież to mój brat. Zawsze mi pomoże...
- Puść mnie! - krzyczała i wyrywała się. Mężczyzna nie wytrzymał i spróbował uciszyć ją w inny sposób. Uderzył ją z całej siły w twarz. Dziewczyna od razu zalała się krwią.
             Zwyzywała go i dostała drugi raz. Tym razem mocniej. Cios był tak mocny, że uderzyła tyłem głowy o chropowatą ścianę pod którą stała. W tej chwili ktoś odciągnął go od niej, a ona wbiegła do swojej bramy i ruszyła na górę, na drugie piętro. Pośpiesznie otworzyła drzwi i weszła do środka. Drzwi od razu zamknęła na wszystkie zasuwki i zamki. Zakupy zaniosła do kuchni i pozostawiła je na stole. Wyszła z małego pomieszczenia i podeszła do okna w salonie. Spojrzała na dół. Mężczyzna dalej się kręcił koło jej mieszkania. Zaczepiał innych ludzi, a oni się od niego odsuwali.
             Wyglądał okropnie. Podarte spodnie, jakaś stara kurtka, rozwalone buty. Cały brudny.
Zastanawiała się co on tutaj robi. Powinien być pod Berlinem. Tam jest jego miejsce. Nienawidziła go.
          Czerwonowłosa odeszła od okna i poszła do swojego pokoju. Odnalazła telefon i włączyła go. Od razu przyszło kilka SMS-ów. Miała właśnie wybrać numer kiedy komórka za wibrowała i zaczęła dzwonić. Via nie sprawdzała nawet kto dzwonił od razu odebrała.
- Olivia w końcu...
- Przyjedź tu błagam, on tu jest. Kręci się pod domem. Boje się. - powiedziała i zalała się łzami. Chłopak pierwsze o co zapytał to o adres i się rozłączył.
         Kilkanaście minut później usłyszała dzwonek do drzwi. Podniosła się ciężko z kanapy i wolnym krokiem ruszyła do drzwi. Nie czuła się dobrze. Ktoś niecierpliwy stał za drzwiami, bo teraz dało się słyszeć walenie do drzwi. Via spojrzała przez wizjer i zobaczyła gitarzystę z całą ekipą. Zaczęła otwierać pospiesznie wszystkie zamki i wpuściła ich do mieszkania.
- Olivia, Boże co się stało?- zapytał Tom, kiedy ją tylko ujrzał.

- To on... - wyszeptała i podtrzymała się najbliższego z chłopaków.- On wrócił.... - dodała i zemdlała.  

5 komentarzy:

  1. Biedna Olivia. Mam nadzieję że blizniacy najlepiej wezmną ja do siebie, a i najlepiej w trase :P Czekam z niecierpliwościa na dalszy rozdział. życzę dużo weny. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie, dlaczego? Musiała akurat teraz od nich odejść? Miało być tak fajnie, wręcz normalnie. Przynajmniej tym zmobilizowała Billa do dalszego działania. Aż żal mi serce ściska jak myślę o nim. Jest taki...niezdecydowany. Gabriel to uroczy chłopak. Imię odrazu kojarzy mi się z uosobieniem Anioła także niech on będzie takim aniołkiem dla Vii. Chociaż nie, od tego ma Billa. Niech chociaż zostanie jej przyjacielem z sąsiedztwa. I co to za tajemniczy gościu, który ną zaczepił? Nie podoba mi się to, boję się. Kto powrócił? Czego ona się tak obawia? Musisz szybko dodawać następny odcinek, bo nie wytrzymam i oczywiście dużo weny Ci życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah...uciekać od Billa? Nigdy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle nieszczęść spadło na biedną głowę Olivii a Ty serwujesz jej kolejny mocny cios (w sumie dwa) na koniec. Tom spadaj, Billa chcemy!

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zachowujesz sie, jakbym była złotym jajkiem " - Via mówi to, a ja przed oczami mam romantyczny spacer Billa z złotym jajkiem strusim, które Bill ciągnie za rączkę, lub wiezie na metalowym, malutkim wózeczku ( chodzi mi o te na zbieranie złomu xd) i leje na podłodze, tarzając się ze śmiechu :D sry xd

    Boje sie tego jej ojca . Jest psychiczny. Mysle, ze Oliv obawia sie tej calej milosci Billa, bo nigdy tego nie zaznala i dlatego choc sam pomysl tego uczucia ja tak przeraza, ze co rusz to ucieka. I dlatego tez zadzwonila po Toma, a nie Billa

    OdpowiedzUsuń