poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 8

No i jest kolejny odcinek. Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
byłby szybciej gdyby nie to, że Paulina miała wizję swojej książki, którą właśnie zaczęła pisać ( tak powstaje książka). 
Miłego czytania :P 

"KIEDY JESTEM ZAKOCHANY, TO TYLKO ZUPEŁNIE- NA ZAWSZE NA WIECZNOŚĆ" ~ BILL 

****


         Dziewczyna zapaliła światło, a jej oczom ukazał się Georg. Zdezorientowany chłopak szybko wyszedł z łóżka. Zaspana dziewczyna spojrzała na niego.
- Co... - odchrząknęła.- Co ty... tu robisz?- zapytała zasłaniając sobie dłoniom oczy.
- Ja? No ja miałem tu spać. - zaczął się tłumaczyć. - A co ty, tu robisz?
- Śpię. - odpowiedziała i opadł na poduszkę, dalej zasłaniając oczy przed rażącym ją światłem.- Możesz zgasić światło? - zapytała, a chłopak zrobił to o co prosiła. Odetchnęła z ulgą. Przyjrzała się chłopakowi. Stał w samych bokserkach i miał spuszczony wzrok.
- To … ten...- zaczął.
- Chodź tu. - powiedziała i odkryła kawałek kołdry. Zobaczyła, że chłopak się waha.- No chodź tu, ja nie gryzę. - powiedziała i poklepała wolne miejsce na łóżku.
- Nie, dzięki. Pójdę do salonu. - powiedział i już miał się obracać w stronę wyjścia, kiedy potknął się o Mikiego i wpadł prosto na dziewczynę leżąca na łóżku.
       Via spoglądała na basistę z miną bólu. Chłopak niestety nie należał do lekkich osób. Powoli zaczęło braknąć jej tchu więc spojrzała na długowłosego. Georg leżał twarzą centralnie na jej piersiach, chłopak właśnie się podnosił. Pierwsze co ujrzał to jej szeroko otwarte oczy.
Szybko się podniósł i zaczął przepraszać.
- Przepraszam. Nie zauważyłem, że Miki tu jest. - powiedział, a dziewczyna domyśliła się, że jest chłopakowi wstyd. Jej samej policzki zrobiły się czerwone.
- Nic nie szkodzi. - powiedziała i podniosła się na łokciu.
- Nie. A nic się nie stało?
- Nie. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
- Boże ja taki niezdara. Jeszcze raz przepraszam- przepraszał i usiadł na skraju łóżka. Chwilę porozmawiali i Georg został. Położył się obok i rozmawiali. Ale za nim cokolwiek zaczął
Olivia kazała mu się ubrać, bo tylko ją peszył swoim strojem. Długowłosy spełnił prośbę dziewczyny i założył na siebie jedną z długich bluzek Toma.
      Rozmawiali prawie całą noc. Dziewczyna opowiedziała mu część swojej historii. Lecz nie przyznała się do wieku. Powiedziała mu, że ma siedemnaście lat. Gdyby przyznała się, musiała by iść do urzędu po dowód osobisty, a tam wymagają legitymacji szkolnej, lub jakiegoś innego dowodu tożsamości. Ona dosłownie nie miała nic.
        Rano kiedy się obudziła była ósma trzydzieści. Podniosła się z ramienia basisty, tak aby go nie obudzić i wyszła z łóżka. Przebrała się szybko i ewakuowała z pokoju, tak aby nikt jej nie zobaczył. W salonie znalazła swój plecak i torbę, którą dostała od Toma. Na sofie spał Gustav. Więc cicho zapakowała swoje rzeczy i wyszła z domu. Przeszła przez podwórko i skierowała się w lewo. Szła tak jakiś dłuższy czas, kiedy zadzwonił telefon. Przystanęła przy jakiejś kawiarni i zdjęła plecak. Wyszukała dzwoniącą komórkę i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił nie kto inny jak Tom.
- Słucham? - odebrała po kilku próbach.
- Gdzie ty jesteś?- zapytał zdenerwowanym głosem.
- Jak to gdzie, jestem u siebie. - odpowiedziała spokojnie.
- A ktoś ci pozwolił wyjść?
- Tom spokojnie nie musisz się o mnie martwić. Do zobaczenia kiedyś. - powiedziała i rozłączyła się. Schowała telefon do kieszeni i rozejrzała się. Stała pod kawiarnią więc postanowiła do niej wstąpić i napić się kawy. Kiedy weszła jej oczom ukazało się przepięknie urządzone pomieszczenie. Podeszła do lady i zastanawiała się nad wyborem kawy. W końcu wybrała nie kawę tylko gorącą czekoladę. Usiadła przy stoliku i czekała na zamówienie. W pewnej chwili do kawiarni weszła Andrea. Kiedy dziewczyna ją zobaczyła od razu do niej podeszła. Nieświadoma czerwonowłosa przestraszyła się, kiedy ta do niej podeszła.
- Cześć laska, co ty tu tak robisz z rańca?- usiadła obok niej.
- Andrea, przestraszyłaś mnie. Piję gorącą czekoladę. A co ty tutaj robisz?
- Przyszłam po kawę dla mnie i Kaspara. A właśnie! Czemu ty do nas wczoraj nie przyszłaś? Czekaliśmy. Nie pamiętasz, że miałaś się do nas wprowadzić?- przypomniała jej.
- Szczerze? To zapomniałam. Wybacz. Jestem gotowa nawet teraz odwiedzić mój przyszły pokój. - powiedziała z uśmiechem i upiła łyka gorącego napoju.
- Nie ma problemu, ja dziś mam wolne to chętnie ci pokaże co i jak. - odpowiedziała Andrea i również się zaśmiała.
        Nowe znajome wyszły po kilku minutach i skręciły w prawo. Całą drogę rozmawiały i Olivia nawet nie zwróciła uwagi na dzwoniący ciągle telefon. Gdy doszły do budynku w którym dziewczyny miały razem mieszkać Olivii zaparło dech w piersiach. Dom był przepiękny. Nie był tak duży jak dom w którym ostatnio przebywała.
- Wow!- powiedziała tylko i spojrzała na szatynkę o długich włosach.
- Zapraszam. - dziewczyna wskazała ręką drzwi i pobiegła pierwsza do nich. Otworzyła je i wprowadziła współlokatorkę. Olivia od razu się rozejrzała. Po lewej miała ogromny salon, a po prawej znajdowała się ogromna kuchnia. Na środku kuchni znajdował się wielki blat, z szafkami i elektryczną kuchenką. Przy ścianie stała duża lodówka, zmywarka i inne urządzenia, o których Via nie miała zielonego pojęcia.
- Chodź, pokażę ci twój pokój. - podeszłą do niej szatynka i pociągnęła ją w danym kierunku. Weszły po schodach i znalazły się na piętrze. Przeszły cały mały korytarz i na samym końcu ukazały się drobne drzwiczki. Andrea nadusiła klamkę i wpuściła ją pierwszą. Nie był to, aż taki mały pokoik jak myślała. Był nieco większy niż opisywała go jej nowa znajoma z chłopakiem. Pościelone łózko, które stało prawie na samym środku. Po prawej stronie łóżka stała mała szafka nocna z dobrego drewna. Obok łóżka stał również mały stolik, a obok niego fotel bujany. Na ten widok Olivia się ucieszyła. Miała nawet wejście na balkon i okno. Była wniebowzięta. „ Jeszcze takiego luksusu to ja nie miała” - pomyślała. Z zamyśleń wyrwała ją koleżanka.
- Jeżeli chodzi o światło górne to będziesz musiała żyć bez niego jeszcze kilka dni. W weekend zaczynamy z Kasparem remont sypialni i stamtąd dostaniesz od nas klosz i trochę innych rzeczy. Jeżeli będziesz chciała wziąć udział w remoncie to powiedz. I co ja ci tu miałam jeszcze powiedzieć. Jeżeli będziesz chciała sobie pomalować pokój lub urządzić po swojemu to powiedz pomożemy i kupimy farbę. Bo w sumie to nie wiem czy podoba ci się ten róż na ścianach. - powiedziała ze śmiechem w głosie.
- Nie pogardzę puszką farby. Nie jestem zwolenniczką tego koloru. - odpowiedziała czerwonowłosa z uśmiechem na twarzy.
- Tak myślałam i przygotowałam katalog kolorów farb. Więc za jakiś czas kiedy się ogarniesz, rozpakujesz i ogólnie wszystko to pomogę ci wybrać kolor. Co ty na to?
- Nie ma problemu.
        Dziewczyny się rozstały i Via zaczęła się rozpakowywać. Mimo, że nie miała zbyt wiele ubrań ze sobą to i tak zajęło jej to sporo czasu. Postanowiła, że jeszcze jutro skoczy na jakieś zakupy. Kiedy zrobiła już wszystko co mogła spojrzała na telefon. Była dziesiąta trzydzieści osiem. Miała do tego pięć nieodebranych połączeń i prawie rozładowany telefon. Podłączyła go do ładowania i wyszła z pokoju. Przed schodami spotkała Andree która niosła kilka złożonych ręczników.
- O dobrze, że cię widzę. To są dla ciebie ręczniki. Nie jest ich dużo, ale dokupimy jeszcze przez weekend. Chodź pokażę ci jeszcze gdzie jest łazienka. - dziewczyny przeszły kawałek za schody i podeszły do pierwszych drzwi. Gdy weszły Olivia zobaczyła ogromną łazienkę.
- To tak, tu masz wannę i nawet jakuzzi.- powiedziała z uśmiechem – A tu masz prysznic. Ręczniki kładę ci w szafce nad umywalką. - długowłosa szatynka położyła wszystko na swoim miejscu i pokazała co gdzie jest.
        Olivia skorzystała z łazienki i od razu wzięła prysznic. Kiedy Olivia się kąpała zadzwonił jej telefon i przechodząca tamtędy Andrea odebrała go.
- Słucham?- zapytała.
- Olivia?- zapytał męski głos.
- Nie Andrea, koleżanka. - odpowiedziała.
- Aha... A gdzie jest Via?
- Bierze prysznic. A czy ja mogę spytać z kim rozmawiam?
- Z... jej chłopakiem.
- Dobrze, przekaże jej aby oddzwoniła.- powiedziała
- Nie. Znaczy chcę jej zrobić niespodziankę i...
- Dobrze. To mam pomysł przyjedź do nas a ja jej nic nie powiem. - powiedziała przerywając mu.
- Ok. A podasz jakiś adres? Czy coś.
- Oczywiście, że tak. - powiedziała i podyktowała mu adres.
          Kilkanaście minut później schodząca Olivia usłyszała dzwonek do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła. Jej oczom ukazał się Bill i Tom. Chłopak w czarnych włosach był rozpromieniony, ale ten drugi wydawał się być lekko wkurzony.
- Bill, Tom? Co wy tu robicie?- zapytała ze zdziwieniem w głosie.
- Nie zaprosisz gości? - powiedziała Andrea stając obok i uśmiechając się do nowo przybyłych.
- A tak. Zapraszam. - odsunęła się i gestem pokazała drogę do salonu. - Skąd wy się tu wzięliście? - zapytała wchodząc za nimi.
- Przyjechaliśmy autem. - powiedział ze śmiechem w głosie Bill.
- Nie o to mi chodzi! - powiedziała głośniej zirytowana dziewczyna.
- Gdybyś odebrała telefon to byś może wiedział.- powiedział Tom
- A tak, to ja się dowiedziałam. - powiedziała szatynka siadając swobodnie na jednym z obszernych foteli. - Rozgośćcie się. - powiedziała już zwrucona twarzą do gości. Cały czas się uśmiechała do jednego i drugiego.
- Tom, mówiłam, że byś nie dzwonił. - powiedziała nastolatka i również usiadła na sofie obok Billa.
- Ale to nie ja dzwoniłem...- odpowiedział chłopak w warkoczykach.
- To ja dzwoniłem. - powiedział dumnie Bill spoglądając na nią.
- Ty?
- Tak ja. Tom stwierdził, że nie odbierasz więc podał mi numer i ja zadzwoniłem. Jak się okazało skutecznie. Tylko, że nie odebrałaś ty, tylko Andrea. - wypowiedział swój monolog czarnowłosy chłopak.
- A właśnie. To jet Tom i Bill. - powiedziała klepiąc się w czoło, że zapomniała o najważniejszym.
- Wiem. -powiedziała szatynka szybko. Za szybko zdaniem Olivii. Spojrzała na nią i zauważyła zakłopotanie.
- Skąd? - wypowiedziała te słowa tak szybko, że dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Via, jesteśmy tak popularni, że nie łatwo nas przeoczyć. Pewnie czyta gazety i te inne rzeczy. Wszyscy nas rozpoznają. - powiedział Bill, a Tom pokręcił głową z potwierdzeniem.
- Dokładnie, Billa nie da się przeoczyć.- powiedział Tom.
- Dokładnie, ja jestem bardzo oczytana, a poza tym pamiętaj, że prowadzę z Kasparem kafejkę internetową. - powiedziała Andrea z ulgą. Kiedy dziewczyna nie patrzyła na nią, ona uniosła kciuk do góry w stronę bliźniaków.
          Rozmowa trwała w najlepsze. Właśnie razem wybierali kolor farby do pokoju czerwonowłosej, kiedy do domu wszedł Kaspar. Chłopak w długich czarnych włosach i małej brodzie wszedł do pokoju salonowego i spojrzał na siedzących gości. Ku zdziwieniu Olivii nie podszedł do nich z zaciekawieniem, tylko powiedział:
- Siema bliźniaki, co tam u was? - powiedział i wszedł do kuchni. Chwilę było słychać jak grzebie po szafkach by po jakimś czasie przyjść do salonu ze szklanką soku. - To jak tam wasz pl... O boże!- krzyknął i od razu zasłonił sobie usta dłonią, gdy zobaczył, że czerwonowłosa siedzi na kanapie.
- Kaspar!!!- krzyknęła tak głośno Andrea, że cały dom zahuczał jej głosem.
- Przepraszam was!- powiedział zły na siebie chłopak.
         Olivia spojrzała na bliźniaków i od razu wiedziała, że coś jest nie tak. Już drugi raz w ciągu dnia miała wrażenie, że ta czwórka dobrze się zna. Nawet jak nie było jeszcze z nimi Kasapra to Andrea wydawała się zbyt rozluźniona jak na takie spotkanie. Tom spoglądał to na Billa to na dziewczynę i czarnowłosego chłopaka z brodą.
- O co tu chodzi?! - zapytała już nieco wkurzona dziewczyna. - Wy się dobrze znacie! Wiedziałam, że coś jest nie tak!- powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach.
- Olivia, to nie tak! - protestował Tom z Kasaprem.- Daj nam to wszystko wytłumaczyć!
- Tu nie ma co tłumaczyć! Wszyscy mnie oszukaliście. - powiedziała nastolatka i wyszła z salonu kierując się do swojego nowego pokoju. Bill pobiegł za nią. Dziewczyna zamknęła drzwi, ale młodszy bliźniak i tak wszedł do środka. Zobaczył jak Via zabiera swój plecak i pakuje do niego kilka rzeczy, po czym próbuje wyjść. Przez chwilę udało mu się ją zatrzymać, ale dziewczyna i tak go wyminęła i zaczęła schodzić po schodach.
- Dlaczego nie chcesz abym ci wszystko wytłumaczył?!- pytał schodząc za nią.
- Bill, tu nie ma co tłumaczyć! Wszyscy mnie oszukali. Nie zniosę tego dłużej. Całe dzieciństwo miałam zepsute! I nie rozumiem dlaczego to się ciągnie do dziś. Nienawidzę takiego czegoś. - mówiła szybko, zakładając buty.
- Wysłuchaj nas! - powiedział również wkurzony Kaspar.
- Wiecie co wam powiem?- przystanęła przy drzwiach spoglądając na wszystkich zebranych. - Myślałam, że jesteście moimi przyjaciółmi, ale się myliłam. Nienawidzę litości, cała szkoła się nade mną litowała. Właśnie dlatego uciekłam! Nie chciałam takiego życia, ale jak widać to się ciągnie! Nienawidzę was! Nienawidzę!- krzyknęła i wyszła z domu. Powstrzymała się by nie trzasnąć drzwiami. Ruszyła biegiem przed siebie. Wiedziała, że zaraz wszyscy zaczną jej szukać. Ale ona nie chciała być znów znaleziona. Biegła przed siebie.
           W tym samym czasie czwórka przyjaciół zbierała się by szukać dziewczyny. Kaspar zaś nie mógł uwierzyć w swoją głupotę jaką się wykazał. Plan był idealny. Via miała się o niczym nie dowiedzieć. Mieli dać jej schronienie, pracę jak tak jak się umówili z bliźniakami.
- Chłopaki jeszcze raz mi przykro. Nie zauważyłem jej. - przepraszał skruszony chłopak.
- Nic nie szkodzi. Pewnie prędzej czy później by się dowiedziała. - powiedział smutny Bill.
- Lepiej chodźmy jej szukać. Boję się, że może sobie coś zrobić. - powiedziała Andrea i stała gotowa do wyjścia.
- Akurat oto nie musisz się martwić poradzi sobie o wiele lepiej niż ktokolwiek.- powiedział Tom i wyszedł. Za nim ruszyli pozostali. Tom z bliźniakiem wsiedli do samochodu. Kaspar dosiadł swojego Harleya, a Andrea dorwała rower. Umówili się, że dadzą sobie znak, gdyby któreś z nich ją znalazło. Każdy z nich ruszył w inną stronę. Bliźniaki w lewo, Kaspar w prawo, a szatynka pojechała prosto w park w ślad za nastolatką.
          Olivia biegła już dość długo. Zmęczona przystanęła obok szpitala. Wzięła kilka głębokich wdechów i uspokoiła się. Z plecaka wyjęła dość dużą bluzę, którą zdążyła sobie kupić wcxześnie i zapakować przed kolejną ucieczką. Ściągnęła tę, która miała na sobie i założyła nową. Swoje długie czerwone włosy spięła gumką do włosów trzymaną na nadgarstku. Nieczesane dość długo włosy nie dały się spiąć tak jak chciała więc zostawiła je w lekkim nieładzie. Na głowę założyła kaptur. Wstała z ławki i szła spacerkiem w stronę skąd przybyła. Musiała się cofnąć do centrum. Musiała kupić sobie coś do picia. Była strasznie spragniona. Weszła do pierwszego sklepu jaki ukazał się jej oczom. Kupowała właśnie wodę kiedy do małego sklepiku wszedł jakiś mężczyzna. Zapytał się tylko czy ekspedientka nie widziała nigdzie tej dziewczyny i pokazał zdjęcie. Sprzedająca kobieta od razu powiedziała, że nie. Wtedy mężczyzna podszedł do niej. Na szczęście dziewczyna miała spuszczoną głowę i za duży kaptur.
- Przepraszam, a może ty widziałaś tą dziewczynę? - zapytał mężczyzna i podsunął jej zdjęcie. Jej własne zdjęcie. Kiedy to zobaczyła zaniemówiła. Oczy powiększyły jej się do rozmiarów spodka. Facet miał szczęście, że nie widział jej reakcji, poprzez duży kaptur. - Przepraszam, to jak widziałaś ją może? - zapytał ponownie mężczyzna i dopiero po chwili przypomniało jej się, że musi odpowiedzieć.
- N-nie. - odpowiedziała i oddała zdjęcie. Wyszła jak najszybciej umiała ze sklepu. Weszła do jakiegoś zaułka i czekała. Nie wiedziała na co, ale czekała. Oddychała szybko i próbowała unormować swój spazmatyczny już oddech. Wtem zadzwonił jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz dzwonił nieznany jej numer. Postanowiła odebrać.
- Halo?
- Tom?
- Jaki znowu Tom? Nie znam takiego.- powiedziała i dopiero przypomniała sobie, że ten telefon dostała właśnie od gitarzysty.- Kto mówi? - zapytała jeszcze raz.
- Daniela. A ty to pewnie jego nowa laska?- zapytała dziewczyna łamiącym się głosem.
- Że co proszę?! Wypraszam sobie. To nie był nigdy numer żadnego Toma. Ogarnij się dziewczyno.- powiedziała i rozłączyła się. Próbowała sobie to jakoś wszystko poukładać. Stała oparta o mur jakiegoś domu i zjechała do pozycji siedzącej. Obszerny kaptur spadł jej z głowy odkrywając kaskadę czerwonych włosów splątanych ze sobą. Nie zwróciła uwagi, że ktoś stoi i się jej przygląda.
- Olivia! To ty!- zawołał mężczyzna, a dziewczyna dopiero na niego spojrzała. Poznała o po głosie. To był ten sam facet co w sklepie. Mężczyzna podszedł do niej. Nastolatka zerwała się na równe nogi i spojrzała na niego. Od razu go poznała. Był to jej wujek. Brat ojca. Znienawidzonego ojca. Wujek Klemens był starszy od jej ojca, a mimo to byli strasznie do siebie podobni.
- Olivia! Nawet nie wiesz jak się wszyscy o ciebie martwimy!- powiedział i zaczął do niej podchodzić. Via zaś zaczęła się wycofywać w tył. Czerwonowłosa postanowiła udawać obcokrajowca.
- Ja przeprasza, ale ja nie znać żadnej Olivia. Ja być Alice. - powiedziała z akcentem kiwając potakująco głową.
- Nie wydurniaj się dziecko! - wrzasnął na nią, a ona wkurzyła się jeszcze bardziej. - Masz wracać natychmiast do domu.
- Ja?! Ja jestem już pełnoletnia! Nie możesz mi rozkazywać! Twoja rodzina jest do niczego! Każdy jest z was taki sam. Nienawidzę was rozumiesz? Przekaż to swojemu bratu! Nidy tam nie wrócę, wolałabym zginąć pod kołami samochodu niż tam wrócić!- krzyknęła i rzuciła się biegiem przed siebie. Popchnęła mężczyznę, który upadł i wbiegła na ulicę. Nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Poczuła tylko mocne uderzenie i upadła kilka metrów dalej. Z samochodu wysiadły dwie osoby. Znajome osoby. Dziewczyna spojrzała na bliźniaków i zaczęła wstawać. Strasznie bolała ją prawa strona. Stanęła na lewej nodze i zaczęła uciekać. Mimo bólu starała się biec jak najszybciej mogła.
          Kiedy odwróciła się po jakimś czasie nikt jej nie gonił. Zwolniła trochę. Usiadła na jakiejś ławce i dopiero teraz zobaczyła na swoje rany. Brudne dżinsy były mocno zakrwawione. Prawą rękę miała spuchniętą w nadgarstku. Lewa ręka była posiniaczona i zadrapana od bruku na którym wylądowała. Właśnie miała wstać kiedy ból był tak silny, że zdołała tylko upaść wprost na kamienie znajdujące się na ścieżce w parku i straciła przytomność.
        Blond włosa kobieta, która była świadkiem upadku nastolatki szybko podeszła do niej zostawiając zakupy na ławce. Kiedy zobaczyła, że dziewczyna jest w złym stanie, od razu wyjęła telefon z torebki i wykręciła numer na pogotowie.
- Dzień dobry, chciałam wezwać karetkę. - powiedziała kobieta. Opisała całe wydarzenie i podała miejsce.
- Proszę podać mi jeszcze swoje dane. - powiedziała kobieta.
- Simone Kaulitz- Trumper...

9 komentarzy:

  1. DOBRE ! zaczyna się wreszcie coś dziać :o Oby tak dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo zwrotów akcji, tak jak uwielbiam <3 gratuluję książki! Na bank będzie na mojej półce jak ją wydasz! Mogę ci nawet pomagać xD /Carrie K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział najlepszy xD z niecierpliwością czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  5. Georg? Hobbit? Serio? Złamałaś mi serce...liczyłam na kogoś innego, tak jak chyba wszyscy. Złośliwa baba!
    No i Via, głupia dziewucha, zamiast skorzystać z takiej okazji i być wdzięczna losowi, odwala takie szopki! Przez kolano ją przełożyć i będzie tego!
    Mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało...

    OdpowiedzUsuń
  6. https://www.youtube.com/watch?v=J92ZPr3wncY :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, książka *.* Mam nadzieje, że będzie równie cudowna jak to opowiadanie. Powodzenia w jej pisaniu życzę i mam nadzieje, że w przyszłości ją wydasz. A co do opowiadania to tak: Au! Wszystko mnie teraz boli, normalnie czuje jak cała się lepię od krwi, brr. A nie mówiłam! To był Georg, ale to w sumie zrozumiałe, mogli się pomylić. Dobrze, że sobie pogadali, ale ja to pewnie bym się wyłączyła około 3 w nocy :D Teraz najważniejsze, skąd oni się znają? Mieli jakiś plan? Niech Olivia pozwoli sobie to wszystko wytłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale się porobiło... Brak mi słów po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się zadziało w tym odcinku !!! tyle zdarzen i emocji !!

    KBill

    OdpowiedzUsuń