No i jest kolejny odcinek. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
byłby szybciej gdyby nie to, że Paulina miała wizję swojej książki, którą właśnie zaczęła pisać ( tak powstaje książka).
Miłego czytania :P
"KIEDY JESTEM ZAKOCHANY, TO TYLKO ZUPEŁNIE- NA ZAWSZE NA WIECZNOŚĆ" ~ BILL
****
Dziewczyna
zapaliła światło, a jej oczom ukazał się Georg. Zdezorientowany
chłopak szybko wyszedł z łóżka. Zaspana dziewczyna spojrzała na
niego.
-
Co... - odchrząknęła.- Co ty... tu robisz?- zapytała zasłaniając
sobie dłoniom oczy.
-
Ja? No ja miałem tu spać. - zaczął się tłumaczyć. - A co ty,
tu robisz?
-
Śpię. - odpowiedziała i opadł na poduszkę, dalej zasłaniając
oczy przed rażącym ją światłem.- Możesz zgasić światło? -
zapytała, a chłopak zrobił to o co prosiła. Odetchnęła z ulgą.
Przyjrzała się chłopakowi. Stał w samych bokserkach i miał
spuszczony wzrok.
- To
… ten...- zaczął.
-
Chodź tu. - powiedziała i odkryła kawałek kołdry. Zobaczyła, że
chłopak się waha.- No chodź tu, ja nie gryzę. - powiedziała i
poklepała wolne miejsce na łóżku.
-
Nie, dzięki. Pójdę do salonu. - powiedział i już miał się
obracać w stronę wyjścia, kiedy potknął się o Mikiego i wpadł
prosto na dziewczynę leżąca na łóżku.
Via spoglądała na basistę z miną bólu. Chłopak niestety nie
należał do lekkich osób. Powoli zaczęło braknąć jej tchu więc
spojrzała na długowłosego. Georg leżał twarzą centralnie na jej
piersiach, chłopak właśnie się podnosił. Pierwsze co ujrzał to
jej szeroko otwarte oczy.
Szybko
się podniósł i zaczął przepraszać.
-
Przepraszam. Nie zauważyłem, że Miki tu jest. - powiedział, a
dziewczyna domyśliła się, że jest chłopakowi wstyd. Jej samej
policzki zrobiły się czerwone.
-
Nic nie szkodzi. - powiedziała i podniosła się na łokciu.
-
Nie. A nic się nie stało?
-
Nie. - odpowiedziała i uśmiechnęła się.
-
Boże ja taki niezdara. Jeszcze raz przepraszam- przepraszał i
usiadł na skraju łóżka. Chwilę porozmawiali i Georg został.
Położył się obok i rozmawiali. Ale za nim cokolwiek zaczął
Olivia
kazała mu się ubrać, bo tylko ją peszył swoim strojem.
Długowłosy spełnił prośbę dziewczyny i założył na siebie
jedną z długich bluzek Toma.
Rozmawiali
prawie całą noc. Dziewczyna opowiedziała mu część swojej
historii. Lecz nie przyznała się do wieku. Powiedziała mu, że ma
siedemnaście lat. Gdyby przyznała się, musiała by iść do urzędu
po dowód osobisty, a tam wymagają legitymacji szkolnej, lub
jakiegoś innego dowodu tożsamości. Ona dosłownie nie miała nic.
Rano
kiedy się obudziła była ósma trzydzieści. Podniosła się z
ramienia basisty, tak aby go nie obudzić i wyszła z łóżka.
Przebrała się szybko i ewakuowała z pokoju, tak aby nikt jej nie
zobaczył. W salonie znalazła swój plecak i torbę, którą dostała
od Toma. Na sofie spał Gustav. Więc cicho zapakowała swoje rzeczy
i wyszła z domu. Przeszła przez podwórko i skierowała się w
lewo. Szła tak jakiś dłuższy czas, kiedy zadzwonił telefon.
Przystanęła przy jakiejś kawiarni i zdjęła plecak. Wyszukała
dzwoniącą komórkę i spojrzała na wyświetlacz. Dzwonił nie kto
inny jak Tom.
-
Słucham? - odebrała po kilku próbach.
-
Gdzie ty jesteś?- zapytał zdenerwowanym głosem.
-
Jak to gdzie, jestem u siebie. - odpowiedziała spokojnie.
- A
ktoś ci pozwolił wyjść?
-
Tom spokojnie nie musisz się o mnie martwić. Do zobaczenia kiedyś.
- powiedziała i rozłączyła się. Schowała telefon do kieszeni i
rozejrzała się. Stała pod kawiarnią więc postanowiła do niej
wstąpić i napić się kawy. Kiedy weszła jej oczom ukazało się
przepięknie urządzone pomieszczenie. Podeszła do lady i
zastanawiała się nad wyborem kawy. W końcu wybrała nie kawę
tylko gorącą czekoladę. Usiadła przy stoliku i czekała na
zamówienie. W pewnej chwili do kawiarni weszła Andrea. Kiedy
dziewczyna ją zobaczyła od razu do niej podeszła. Nieświadoma
czerwonowłosa przestraszyła się, kiedy ta do niej podeszła.
-
Cześć laska, co ty tu tak robisz z rańca?- usiadła obok niej.
-
Andrea, przestraszyłaś mnie. Piję gorącą czekoladę. A co ty
tutaj robisz?
-
Przyszłam po kawę dla mnie i Kaspara. A właśnie! Czemu ty do nas
wczoraj nie przyszłaś? Czekaliśmy. Nie pamiętasz, że miałaś
się do nas wprowadzić?- przypomniała jej.
-
Szczerze? To zapomniałam. Wybacz. Jestem gotowa nawet teraz
odwiedzić mój przyszły pokój. - powiedziała z uśmiechem i upiła
łyka gorącego napoju.
-
Nie ma problemu, ja dziś mam wolne to chętnie ci pokaże co i jak.
- odpowiedziała Andrea i również się zaśmiała.
Nowe
znajome wyszły po kilku minutach i skręciły w prawo. Całą drogę
rozmawiały i Olivia nawet nie zwróciła uwagi na dzwoniący ciągle
telefon. Gdy doszły do budynku w którym dziewczyny miały razem
mieszkać Olivii zaparło dech w piersiach. Dom był przepiękny. Nie
był tak duży jak dom w którym ostatnio przebywała.
-
Wow!- powiedziała tylko i spojrzała na szatynkę o długich
włosach.
-
Zapraszam. - dziewczyna wskazała ręką drzwi i pobiegła pierwsza
do nich. Otworzyła je i wprowadziła współlokatorkę. Olivia od
razu się rozejrzała. Po lewej miała ogromny salon, a po prawej
znajdowała się ogromna kuchnia. Na środku kuchni znajdował się
wielki blat, z szafkami i elektryczną kuchenką. Przy ścianie stała
duża lodówka, zmywarka i inne urządzenia, o których Via nie miała
zielonego pojęcia.
-
Chodź, pokażę ci twój pokój. - podeszłą do niej szatynka i
pociągnęła ją w danym kierunku. Weszły po schodach i znalazły
się na piętrze. Przeszły cały mały korytarz i na samym końcu
ukazały się drobne drzwiczki. Andrea nadusiła klamkę i wpuściła
ją pierwszą. Nie był to, aż taki mały pokoik jak myślała. Był
nieco większy niż opisywała go jej nowa znajoma z chłopakiem.
Pościelone łózko, które stało prawie na samym środku. Po prawej
stronie łóżka stała mała szafka nocna z dobrego drewna. Obok
łóżka stał również mały stolik, a obok niego fotel bujany. Na
ten widok Olivia się ucieszyła. Miała nawet wejście na balkon i
okno. Była wniebowzięta. „ Jeszcze takiego luksusu to ja nie
miała” - pomyślała. Z zamyśleń wyrwała ją koleżanka.
-
Jeżeli chodzi o światło górne to będziesz musiała żyć bez
niego jeszcze kilka dni. W weekend zaczynamy z Kasparem remont
sypialni i stamtąd dostaniesz od nas klosz i trochę innych rzeczy.
Jeżeli będziesz chciała wziąć udział w remoncie to powiedz. I
co ja ci tu miałam jeszcze powiedzieć. Jeżeli będziesz chciała
sobie pomalować pokój lub urządzić po swojemu to powiedz pomożemy
i kupimy farbę. Bo w sumie to nie wiem czy podoba ci się ten róż
na ścianach. - powiedziała ze śmiechem w głosie.
-
Nie pogardzę puszką farby. Nie jestem zwolenniczką tego koloru. -
odpowiedziała czerwonowłosa z uśmiechem na twarzy.
-
Tak myślałam i przygotowałam katalog kolorów farb. Więc za jakiś
czas kiedy się ogarniesz, rozpakujesz i ogólnie wszystko to pomogę
ci wybrać kolor. Co ty na to?
-
Nie ma problemu.
Dziewczyny
się rozstały i Via zaczęła się rozpakowywać. Mimo, że nie
miała zbyt wiele ubrań ze sobą to i tak zajęło jej to sporo
czasu. Postanowiła, że jeszcze jutro skoczy na jakieś zakupy.
Kiedy zrobiła już wszystko co mogła spojrzała na telefon. Była
dziesiąta trzydzieści osiem. Miała do tego pięć nieodebranych
połączeń i prawie rozładowany telefon. Podłączyła go do
ładowania i wyszła z pokoju. Przed schodami spotkała Andree która
niosła kilka złożonych ręczników.
- O
dobrze, że cię widzę. To są dla ciebie ręczniki. Nie jest ich
dużo, ale dokupimy jeszcze przez weekend. Chodź pokażę ci jeszcze
gdzie jest łazienka. - dziewczyny przeszły kawałek za schody i
podeszły do pierwszych drzwi. Gdy weszły Olivia zobaczyła ogromną
łazienkę.
- To
tak, tu masz wannę i nawet jakuzzi.- powiedziała z uśmiechem – A
tu masz prysznic. Ręczniki kładę ci w szafce nad umywalką. -
długowłosa szatynka położyła wszystko na swoim miejscu i
pokazała co gdzie jest.
Olivia
skorzystała z łazienki i od razu wzięła prysznic. Kiedy Olivia
się kąpała zadzwonił jej telefon i przechodząca tamtędy Andrea
odebrała go.
-
Słucham?- zapytała.
-
Olivia?- zapytał męski głos.
-
Nie Andrea, koleżanka. - odpowiedziała.
-
Aha... A gdzie jest Via?
-
Bierze prysznic. A czy ja mogę spytać z kim rozmawiam?
-
Z... jej chłopakiem.
-
Dobrze, przekaże jej aby oddzwoniła.- powiedziała
-
Nie. Znaczy chcę jej zrobić niespodziankę i...
-
Dobrze. To mam pomysł przyjedź do nas a ja jej nic nie powiem. -
powiedziała przerywając mu.
-
Ok. A podasz jakiś adres? Czy coś.
-
Oczywiście, że tak. - powiedziała i podyktowała mu adres.
Kilkanaście
minut później schodząca Olivia usłyszała dzwonek do drzwi.
Podeszła do nich i otworzyła. Jej oczom ukazał się Bill i Tom.
Chłopak w czarnych włosach był rozpromieniony, ale ten drugi
wydawał się być lekko wkurzony.
-
Bill, Tom? Co wy tu robicie?- zapytała ze zdziwieniem w głosie.
-
Nie zaprosisz gości? - powiedziała Andrea stając obok i
uśmiechając się do nowo przybyłych.
- A
tak. Zapraszam. - odsunęła się i gestem pokazała drogę do
salonu. - Skąd wy się tu wzięliście? - zapytała wchodząc za
nimi.
-
Przyjechaliśmy autem. - powiedział ze śmiechem w głosie Bill.
-
Nie o to mi chodzi! - powiedziała głośniej zirytowana dziewczyna.
-
Gdybyś odebrała telefon to byś może wiedział.- powiedział Tom
- A
tak, to ja się dowiedziałam. - powiedziała szatynka siadając
swobodnie na jednym z obszernych foteli. - Rozgośćcie się. -
powiedziała już zwrucona twarzą do gości. Cały czas się
uśmiechała do jednego i drugiego.
-
Tom, mówiłam, że byś nie dzwonił. - powiedziała nastolatka i
również usiadła na sofie obok Billa.
-
Ale to nie ja dzwoniłem...- odpowiedział chłopak w warkoczykach.
- To
ja dzwoniłem. - powiedział dumnie Bill spoglądając na nią.
-
Ty?
-
Tak ja. Tom stwierdził, że nie odbierasz więc podał mi numer i ja
zadzwoniłem. Jak się okazało skutecznie. Tylko, że nie odebrałaś
ty, tylko Andrea. - wypowiedział swój monolog czarnowłosy chłopak.
- A
właśnie. To jet Tom i Bill. - powiedziała klepiąc się w czoło,
że zapomniała o najważniejszym.
-
Wiem. -powiedziała szatynka szybko. Za szybko zdaniem Olivii.
Spojrzała na nią i zauważyła zakłopotanie.
-
Skąd? - wypowiedziała te słowa tak szybko, że dziewczyna nie
wiedziała co odpowiedzieć.
-
Via, jesteśmy tak popularni, że nie łatwo nas przeoczyć. Pewnie
czyta gazety i te inne rzeczy. Wszyscy nas rozpoznają. - powiedział
Bill, a Tom pokręcił głową z potwierdzeniem.
-
Dokładnie, Billa nie da się przeoczyć.- powiedział Tom.
-
Dokładnie, ja jestem bardzo oczytana, a poza tym pamiętaj, że
prowadzę z Kasparem kafejkę internetową. - powiedziała Andrea z
ulgą. Kiedy dziewczyna nie patrzyła na nią, ona uniosła kciuk do
góry w stronę bliźniaków.
Rozmowa
trwała w najlepsze. Właśnie razem wybierali kolor farby do pokoju
czerwonowłosej, kiedy do domu wszedł Kaspar. Chłopak w długich
czarnych włosach i małej brodzie wszedł do pokoju salonowego i
spojrzał na siedzących gości. Ku zdziwieniu Olivii nie podszedł
do nich z zaciekawieniem, tylko powiedział:
-
Siema bliźniaki, co tam u was? - powiedział i wszedł do kuchni.
Chwilę było słychać jak grzebie po szafkach by po jakimś czasie
przyjść do salonu ze szklanką soku. - To jak tam wasz pl... O
boże!- krzyknął i od razu zasłonił sobie usta dłonią, gdy
zobaczył, że czerwonowłosa siedzi na kanapie.
-
Kaspar!!!- krzyknęła tak głośno Andrea, że cały dom zahuczał
jej głosem.
-
Przepraszam was!- powiedział zły na siebie chłopak.
Olivia
spojrzała na bliźniaków i od razu wiedziała, że coś jest nie
tak. Już drugi raz w ciągu dnia miała wrażenie, że ta czwórka
dobrze się zna. Nawet jak nie było jeszcze z nimi Kasapra to
Andrea wydawała się zbyt rozluźniona jak na takie spotkanie. Tom
spoglądał to na Billa to na dziewczynę i czarnowłosego chłopaka
z brodą.
- O
co tu chodzi?! - zapytała już nieco wkurzona dziewczyna. - Wy się
dobrze znacie! Wiedziałam, że coś jest nie tak!- powiedziała
dziewczyna ze łzami w oczach.
-
Olivia, to nie tak! - protestował Tom z Kasaprem.- Daj nam to
wszystko wytłumaczyć!
- Tu
nie ma co tłumaczyć! Wszyscy mnie oszukaliście. - powiedziała
nastolatka i wyszła z salonu kierując się do swojego nowego
pokoju. Bill pobiegł za nią. Dziewczyna zamknęła drzwi, ale
młodszy bliźniak i tak wszedł do środka. Zobaczył jak Via
zabiera swój plecak i pakuje do niego kilka rzeczy, po czym próbuje
wyjść. Przez chwilę udało mu się ją zatrzymać, ale dziewczyna
i tak go wyminęła i zaczęła schodzić po schodach.
-
Dlaczego nie chcesz abym ci wszystko wytłumaczył?!- pytał schodząc
za nią.
-
Bill, tu nie ma co tłumaczyć! Wszyscy mnie oszukali. Nie zniosę
tego dłużej. Całe dzieciństwo miałam zepsute! I nie rozumiem
dlaczego to się ciągnie do dziś. Nienawidzę takiego czegoś. -
mówiła szybko, zakładając buty.
-
Wysłuchaj nas! - powiedział również wkurzony Kaspar.
-
Wiecie co wam powiem?- przystanęła przy drzwiach spoglądając na
wszystkich zebranych. - Myślałam, że jesteście moimi
przyjaciółmi, ale się myliłam. Nienawidzę litości, cała szkoła
się nade mną litowała. Właśnie dlatego uciekłam! Nie chciałam
takiego życia, ale jak widać to się ciągnie! Nienawidzę was!
Nienawidzę!- krzyknęła i wyszła z domu. Powstrzymała się by nie
trzasnąć drzwiami. Ruszyła biegiem przed siebie. Wiedziała, że
zaraz wszyscy zaczną jej szukać. Ale ona nie chciała być znów
znaleziona. Biegła przed siebie.
W
tym samym czasie czwórka przyjaciół zbierała się by szukać
dziewczyny. Kaspar zaś nie mógł uwierzyć w swoją głupotę jaką
się wykazał. Plan był idealny. Via miała się o niczym nie
dowiedzieć. Mieli dać jej schronienie, pracę jak tak jak się
umówili z bliźniakami.
-
Chłopaki jeszcze raz mi przykro. Nie zauważyłem jej. - przepraszał
skruszony chłopak.
-
Nic nie szkodzi. Pewnie prędzej czy później by się dowiedziała.
- powiedział smutny Bill.
-
Lepiej chodźmy jej szukać. Boję się, że może sobie coś zrobić.
- powiedziała Andrea i stała gotowa do wyjścia.
-
Akurat oto nie musisz się martwić poradzi sobie o wiele lepiej niż
ktokolwiek.- powiedział Tom i wyszedł. Za nim ruszyli pozostali.
Tom z bliźniakiem wsiedli do samochodu. Kaspar dosiadł swojego
Harleya, a Andrea dorwała rower. Umówili się, że dadzą sobie
znak, gdyby któreś z nich ją znalazło. Każdy z nich ruszył w
inną stronę. Bliźniaki w lewo, Kaspar w prawo, a szatynka
pojechała prosto w park w ślad za nastolatką.
Olivia biegła już dość długo. Zmęczona przystanęła obok
szpitala. Wzięła kilka głębokich wdechów i uspokoiła się. Z
plecaka wyjęła dość dużą bluzę, którą zdążyła sobie kupić
wcxześnie i zapakować przed kolejną ucieczką. Ściągnęła tę,
która miała na sobie i założyła nową. Swoje długie czerwone
włosy spięła gumką do włosów trzymaną na nadgarstku.
Nieczesane dość długo włosy nie dały się spiąć tak jak
chciała więc zostawiła je w lekkim nieładzie. Na głowę założyła
kaptur. Wstała z ławki i szła spacerkiem w stronę skąd przybyła.
Musiała się cofnąć do centrum. Musiała kupić sobie coś do
picia. Była strasznie spragniona. Weszła do pierwszego sklepu jaki
ukazał się jej oczom. Kupowała właśnie wodę kiedy do małego
sklepiku wszedł jakiś mężczyzna. Zapytał się tylko czy
ekspedientka nie widziała nigdzie tej dziewczyny i pokazał zdjęcie.
Sprzedająca kobieta od razu powiedziała, że nie. Wtedy mężczyzna
podszedł do niej. Na szczęście dziewczyna miała spuszczoną głowę
i za duży kaptur.
-
Przepraszam, a może ty widziałaś tą dziewczynę? - zapytał
mężczyzna i podsunął jej zdjęcie. Jej własne zdjęcie. Kiedy to
zobaczyła zaniemówiła. Oczy powiększyły jej się do rozmiarów
spodka. Facet miał szczęście, że nie widział jej reakcji,
poprzez duży kaptur. - Przepraszam, to jak widziałaś ją może? -
zapytał ponownie mężczyzna i dopiero po chwili przypomniało jej
się, że musi odpowiedzieć.
-
N-nie. - odpowiedziała i oddała zdjęcie. Wyszła jak najszybciej
umiała ze sklepu. Weszła do jakiegoś zaułka i czekała. Nie
wiedziała na co, ale czekała. Oddychała szybko i próbowała
unormować swój spazmatyczny już oddech. Wtem zadzwonił jej
telefon. Spojrzała na wyświetlacz dzwonił nieznany jej numer.
Postanowiła odebrać.
-
Halo?
-
Tom?
-
Jaki znowu Tom? Nie znam takiego.- powiedziała i dopiero
przypomniała sobie, że ten telefon dostała właśnie od
gitarzysty.- Kto mówi? - zapytała jeszcze raz.
-
Daniela. A ty to pewnie jego nowa laska?- zapytała dziewczyna
łamiącym się głosem.
- Że
co proszę?! Wypraszam sobie. To nie był nigdy numer żadnego Toma.
Ogarnij się dziewczyno.- powiedziała i rozłączyła się.
Próbowała sobie to jakoś wszystko poukładać. Stała oparta o mur
jakiegoś domu i zjechała do pozycji siedzącej. Obszerny kaptur
spadł jej z głowy odkrywając kaskadę czerwonych włosów
splątanych ze sobą. Nie zwróciła uwagi, że ktoś stoi i się jej
przygląda.
-
Olivia! To ty!- zawołał mężczyzna, a dziewczyna dopiero na niego
spojrzała. Poznała o po głosie. To był ten sam facet co w
sklepie. Mężczyzna podszedł do niej. Nastolatka zerwała się na
równe nogi i spojrzała na niego. Od razu go poznała. Był to jej
wujek. Brat ojca. Znienawidzonego ojca. Wujek Klemens był starszy od
jej ojca, a mimo to byli strasznie do siebie podobni.
-
Olivia! Nawet nie wiesz jak się wszyscy o ciebie martwimy!-
powiedział i zaczął do niej podchodzić. Via zaś zaczęła się
wycofywać w tył. Czerwonowłosa postanowiła udawać obcokrajowca.
- Ja
przeprasza, ale ja nie znać żadnej Olivia. Ja być Alice. -
powiedziała z akcentem kiwając potakująco głową.
-
Nie wydurniaj się dziecko! - wrzasnął na nią, a ona wkurzyła się
jeszcze bardziej. - Masz wracać natychmiast do domu.
-
Ja?! Ja jestem już pełnoletnia! Nie możesz mi rozkazywać! Twoja
rodzina jest do niczego! Każdy jest z was taki sam. Nienawidzę was
rozumiesz? Przekaż to swojemu bratu! Nidy tam nie wrócę, wolałabym
zginąć pod kołami samochodu niż tam wrócić!- krzyknęła i
rzuciła się biegiem przed siebie. Popchnęła mężczyznę, który
upadł i wbiegła na ulicę. Nie zauważyła nadjeżdżającego
samochodu. Poczuła tylko mocne uderzenie i upadła kilka metrów
dalej. Z samochodu wysiadły dwie osoby. Znajome osoby. Dziewczyna
spojrzała na bliźniaków i zaczęła wstawać. Strasznie bolała ją
prawa strona. Stanęła na lewej nodze i zaczęła uciekać. Mimo
bólu starała się biec jak najszybciej mogła.
Kiedy
odwróciła się po jakimś czasie nikt jej nie gonił. Zwolniła
trochę. Usiadła na jakiejś ławce i dopiero teraz zobaczyła na
swoje rany. Brudne dżinsy były mocno zakrwawione. Prawą rękę
miała spuchniętą w nadgarstku. Lewa ręka była posiniaczona i
zadrapana od bruku na którym wylądowała. Właśnie miała wstać
kiedy ból był tak silny, że zdołała tylko upaść wprost na
kamienie znajdujące się na ścieżce w parku i straciła
przytomność.
Blond
włosa kobieta, która była świadkiem upadku nastolatki szybko
podeszła do niej zostawiając zakupy na ławce. Kiedy zobaczyła, że
dziewczyna jest w złym stanie, od razu wyjęła telefon z torebki i
wykręciła numer na pogotowie.
-
Dzień dobry, chciałam wezwać karetkę. - powiedziała kobieta.
Opisała całe wydarzenie i podała miejsce.
-
Proszę podać mi jeszcze swoje dane. - powiedziała kobieta.
-
Simone Kaulitz- Trumper...
DOBRE ! zaczyna się wreszcie coś dziać :o Oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńDużo zwrotów akcji, tak jak uwielbiam <3 gratuluję książki! Na bank będzie na mojej półce jak ją wydasz! Mogę ci nawet pomagać xD /Carrie K.
OdpowiedzUsuńRozdział boski :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next :)
Rozdział najlepszy xD z niecierpliwością czekam na nexta
OdpowiedzUsuńGeorg? Hobbit? Serio? Złamałaś mi serce...liczyłam na kogoś innego, tak jak chyba wszyscy. Złośliwa baba!
OdpowiedzUsuńNo i Via, głupia dziewucha, zamiast skorzystać z takiej okazji i być wdzięczna losowi, odwala takie szopki! Przez kolano ją przełożyć i będzie tego!
Mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało...
https://www.youtube.com/watch?v=J92ZPr3wncY :D
OdpowiedzUsuńJej, książka *.* Mam nadzieje, że będzie równie cudowna jak to opowiadanie. Powodzenia w jej pisaniu życzę i mam nadzieje, że w przyszłości ją wydasz. A co do opowiadania to tak: Au! Wszystko mnie teraz boli, normalnie czuje jak cała się lepię od krwi, brr. A nie mówiłam! To był Georg, ale to w sumie zrozumiałe, mogli się pomylić. Dobrze, że sobie pogadali, ale ja to pewnie bym się wyłączyła około 3 w nocy :D Teraz najważniejsze, skąd oni się znają? Mieli jakiś plan? Niech Olivia pozwoli sobie to wszystko wytłumaczyć.
OdpowiedzUsuńAle się porobiło... Brak mi słów po prostu.
OdpowiedzUsuńAle się zadziało w tym odcinku !!! tyle zdarzen i emocji !!
OdpowiedzUsuńKBill