czwartek, 22 maja 2014

Rozdział 6

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i odpowiada długością :p
 Miłego czytania :p

******


          Podczas obiadu zaczęła walczyć z ciastem i serem. Po kilku nieudanych próbach w końcu udało jej się zjeść kawałek. Bardzo jej smakowało. Podczas pierwszych minut panowała grobowa cisza. Przełamała ją mama bliźniaków.
- Czyli przyjaźnisz się z Tomem?- zapytała, a dziewczynie całe jedzenie z wrażenia spadło z powrotem na talerz. Spojrzała na Toma, który wyczekiwał jej odpowiedzi.
- Tak. - odpowiedziała niepewnie.
- Spokojnie dziecko. - zaśmiała się kobieta. - Żartowałam. Uśmiechnij się. I powiedz mi jak masz na imię.
- Via. - odpowiedzieli razem bliźniacy.
- Via? Pierwszy raz słyszę takie imię. - kobieta przez chwilę powtarzała sobie to co usłyszała, by po chwili powiedzieć- To skrót od imienia Olivia, prawda?
             Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie oczyma i nieświadomie wypuściła widelec. Wpatrywała się w resztki jedzenia, pozostawione na talerzu.
- Bill, podaj jej wody- usłyszała jak za mgłą. Czarnowłosy chłopak podniósł się z krzesła i odwrócił się, wyjął szklankę i odkręcił wodę. Nalał do połowy i usiadł do stołu.
           Via ciągle siedziała jak zamurowana. Nie wszystko do niej docierało. Miała miliony myśli na sekundę. Zastanawiała się skąd kobieta się domyśliła. Nikt nic o niej nie wiedział. A w szczególności ta rodzina. Powróciły wspomnienia sprzed kilku miesięcy.
         Od myślenia wyrwał ją delikatny dotyk. Ktoś dotykał jej prawej ręki. Po chwili poczuła coś twardego i zimnego na skórze.
- Wypij. - powiedział delikatny i melodyjny głos. Potrząsnęła lekko głową i wypiła wszystko co znajdowało się w szklance.
- Czy coś się stało?- zapytała kobieta, gdy dziewczyna odstawiła szklankę.
- Nie, nic. - skłamała szybko.
- Dobrze Olivio. Zapraszam cię w takim razie na deser. Tom pomożesz mi? - zapytała blondynka.
      Chłopak w warkoczykach przytaknął i zaczął zbierać talerze. Olivia z Billem wstali od stołu. Czerwonowłosa podniosła swój plecak i zaczęła iść w stronę wyjścia z kuchni.
- Słonko, możesz zostawić tu ten plecak. Nikt ci nic z nim nie zrobi. - kobieta wzięła od niej plecak i zostawiła na krześle gdzie siedziała. Kobieta uśmiechnęła się promiennie i odwróciła się do syna.
            „ Ale ta kobieta ma poczucie humoru. I tak zaraża na dzień dobry, uśmiechem.” - pomyślała i uśmiechnęła się do własnych myśli. Obok zmaterializował się Miki. Szczeknął na nią, a ona zatrzymała się przed salonem i wzięła go na ręce. Zaśmiała się do siebie i usiadła na fotelu. Bill spojrzał na nią i również zaczął się śmiać.
          Atmosfera stała się lepsza. Dziewczyna dobrze się czuła w tym domu. Kiedy Via i Bill swobodnie rozmawiali w tym samym czasie w kuchni Tom opowiadał mamie swój pomysł. Kobieta poparła go, a chłopak zaczął wdrążać swój plan w życie. Pierwsze co zrobił to cicho wszedł na schody i popędził na górę do swojego pokoju. Rozejrzał się. Wszystko było na swoim miejscu. Podszedł do biurka i wyjął portfel, którego już nie używał i spojrzał w jego zawartość. Był prawie pusty. Włożył do niego kilka banknotów. Wyjął do tego jeszcze pustą kartkę i długopis. Zapisał swój adres, numer telefonu, imię i nazwisko. Włożył do pustej kieszeni i zamknął portfel. Poszperał jeszcze chwilę w swoim pokoju i znalazł jakieś trzy koszulki w których już od dawna nie chodził. Włożył je do małej torby i zszedł na dół.
       Cicho wszedł do kuchni i zastał tam mamę krojącą jego ulubione ciasto. Sernik.
- Mamo, znalazłem tylko trzy koszulki, wszystko co mam będzie na nią za duże. Wspomożesz czymś swoim? - zapytał błagalnie. Chłopak w warkoczykach wiedział, że mama nie ma ze sobą dużo rzeczy, przyjechała tylko na kilka dni.
- Oczywiście synku. Idę na górę, zawołam Billa, może i on coś u siebie znajdzie. - wyszła z kuchni, a Tom usłyszał jak mama woła brata. Po chwili Bill przyszedł do kuchni.
- O co chodzi? - zapytał. Bliźniak opowiedział mu o tym co wymyślił. Brat również pochwalił jego pomysł i poszedł na górę do pokoju. Po chwili wróciła kobieta z kilkoma ubraniami.
- Mam tu dla niej jakąś sukienkę w kwiatki, spodnie i jakieś bluzeczki oraz jeden cieniutki szaliczek.
- Dziękuje mamo. - Tom pocałował mamę w policzek. Krótką chwilę potem zszedł i Bill.
- Znalazłem coś takiego. - powiedział i pokazał. Było tam kilka spodni, jedna kurtka i koszulka. - Niechętnie oddaje moją ulubioną kurtkę, ale ona jest tak wspaniała, że z chęcią jej to dam. Niech się nosi.
        Rodzina wymieniła jeszcze kilka zdań i wszyscy wyszli z kuchni z ciastem. Tom się wrócił do małego pomieszczenia po sok i korzystając z okazji włożył do jej plecaka portfel z pieniędzmi oraz starą dla niego komórkę. Na blacie stołu znalazł kawałek papieru i jakiś stary, ledwo piszący długopis. Napisał do niej krótki list.
              „ Mam nadzieję, że Ci się to wszystko przyda. Powodzenia, całuje Tom.
             P.S. Mam nadzieję również, że spotkamy się jeszcze w najbliższej przyszłości. „
        Napisawszy to wrzucił do plecaka i zapiął go. Wyszedł z kuchni jak gdyby nigdy nic. Na jego twarzy zagościł uśmiech, kiedy zobaczył, że Via zajada się jego ulubionym ciastem. Usiadł obok niej i również nałożył sobie kawałek ciasta.
              Każdy rozmawiał i nawet nastolatka brała udział w rozmowie. Bill praktycznie cały czas o coś ją pytał. Ich rodzicielka również. Tylko on jedyny wpatrywał się w nią.
              Kiedy zapadł zmrok dziewczyna zorientowała się, że siedziała tu już od dobrych kilku godzin. Podniosła się z fotela i zaczęła szukać swojego plecaka.
- Boże, jak późno, muszę wracać do domu. - powiedziała- Gdzie mój plecak?
- W kuchni. - powiedział Bill. - Przyniosę ci.
Chłopak wszedł do kuchni i po chwili wrócił z jej plecakiem.
- Olivia? - powiedział poważnym głosem Tom.
- Tak? - odwróciła się w jego stronę z uśmiechem na twarzy.
- Zostań.
- Słucham?- zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- I tak nie masz dokąd pójść.
- Tom! - krzyknęła Simone.
- Nie mamo. Cały dzień udawaliście, że nie wiecie iż ona jest bezdomna! Ja już tak dłużej nie mogę!- krzyknął na cały dom. -Zostaniesz?- zapytał już spokojniej.
- Tom ja...
- Zostanie!- dokończył za nią Bill i oparł się o nią.
           Dyskutowali jeszcze przez chwile i dziewczyna musiała ustąpić. Niechętnie została. Bała się jutrzejszego dnia, bowiem jutro obchodziła swoje osiemnaste urodziny.
             Rankiem obudził ją śpiew ptaków. „ Znów koszmarny dzień” - pomyślała. Przewróciła się na drugi bok i automatycznie się podniosła. Myślała, że jest w parku. Ale gdy się rozejrzała rozpoznała pokój Toma. Przypomniał jej się wczorajszy dzień. Uśmiechnęła się do siebie. Spojrzała na to w co była ubrana i ujrzała na sobie o wiele za dużą koszulkę. Nie pamiętała, aby ją zakładała. Stwierdziła, że nie będzie wnikać jak to się na niej znalazło. Zeszła na dół niepewnym krokiem. Musiała znaleźć jednego z domowników. Niestety nikogo nie znalazła w salonie. Weszła do kuchni. Tam zastała krojącego pomidora Toma.
- Dzień dobry. - przywitała się.
- O hej, wstałaś już? - Via pokiwała głową i spojrzała przez jego ramię. Chłopak tworzył śniadanie.             Czerwonowłosa dziewczyna nie chciała stać tak bezczynnie. Zapytała więc czy może pomóc. Tom zgodził się i nastolatka zaczęła robić, to co powiedział jej chłopak w warkoczykach.
Kiedy śniadanie było gotowe, Tom chciał iść zawołać brata, lecz ten pojawił się nagle w kuchni. Nie był sam, była z nim również Simone. Wszyscy już zasiadali do stołu, dziewczyna chciała iść się przebrać, ale nie zdążyła. Bill zawołał ją i musiała usiąść w samej koszulce.
Nastolatka czuła na sobie wzrok czarnowłosego chłopaka, siedzącego obok. Kątem oka widziała również jak spogląda na jej nagie nogi. Nie lubiła tego.
          Bill nie mógł się powstrzymać. Musiał na nią spojrzeć. „Wygląda tak niewinnie.” Aż mu się smutno zrobiło gdy pomyśli o tym, że ta dziewczyna jest bezdomna. Z zamyślenia wyrwało go lekkie chrząknięcie. Spojrzał w danym kierunku. Był to Tom. Bliźniak dał mu znać, że zaraz muszą wyjść. Tak też zrobili. Pod koniec śniadania bliźniacy przeprosili i wyszli na chwilę, by po krótkim czasie wejść z powrotem do kuchni z małym tortem śpiewając „Sto lat”. Gdy skończyli zaczęli składać jej życzenia. Olivia była w szoku. Zastanawiało ją to skąd wiedzieli o jej urodzinach. Nic nikomu nie mówiła.
- Ale skąd...? - zaczęła.
- Wczoraj kiedy byłaś już zmęczona wygadałaś się Tomowi, że następnego dnia masz urodziny. - wyjaśnił Bill.
- O boże... - zaczęła. „Jaka siara”- pomyślała natychmiast. Jeszcze na dodatek martwiła się tym jak ona teraz wygląda. Miała jakiś podkoszulek, którego nawet nie pamiętała jak zakładała. - Dziękuję, ale nie trzeba było. - powiedziała po chwili.
            Członkowie rodziny dyskutowali przez chwilę, a dziewczyna tylko słuchała. Po śniadaniu pomogła posprzątać pani Simone i poszła na górę się ubrać. Właśnie zakładała swoje rozwalone trampki, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę?- powiedziała niepewna czy może sobie pozwolić na takie powiedzenie, kiedy nie jest u siebie w pokoju. W drzwiach pojawiła się głowa Toma.
- Mogę? - zapytał, a ona tylko pokiwała głowa.- Ja chciałem tylko powiedzieć, że za niecałe pięć godzin będzie obiad. Mama kazała mi się zapytać czy zostaniesz?
- Tom, ja już nie mogę tu dłużej zostać. I tak wiem, że macie mnie dosyć. Zawracam wam tylko głowę. Wy macie swoje sprawy.
- Jak to...? - zapytał zdezorientowany.
- Tom chciałabym już wrócić na stare śmieci.
- Stare śmieci czyli co? Ten park w którym cię znalazłem?- zapytał cicho. Via tylko pokiwała głową. - No dobrze, Przyszykuj się zaraz cię odwiozę.
- Nie musisz...- zaczęła.
- Muszę. Czekam na dole. - powiedział ze smutkiem w głosie i wyszedł z pokoju. Czerwonowłosa wypuściła głośno powietrze. Nienawidziła siebie za wszystko. Wzięła swój plecak i wyszła z pokoju zamykając za sobą cicho drzwi. Zeszła na dół. Tam czekał na nią zasmucony Bill i pani Simone. Pierwsza odezwała się kobieta.
- Dziecko, nikt cię stąd nie wyrzuca. Ale jak chcesz jechać to również nie możemy cię tu zatrzymać. Pamiętaj, że zawsze możesz do nas przyjść. Przyjmiemy cię z otwartymi rękoma.- powiedziała blond włosa kobieta, a jej synowie pokiwali głową, na znak zgody. - Zapakowałam ci, trochę jedzenia oraz sernik, który tak wczoraj zachwalałaś. - kobieta podała jej pakunek.
- Ale nie...
- Ciii- przerwała jej kobieta. - Tom, zbierajcie się. - powiedziała blondynka, a dziewczyna była pewna, że w jej oczach zamigotały łzy. Powoli odwracała się od dziewczyny, kiedy kobieta przytuliła ją. Po chwili oderwała się od niej i wyszła z kuchni.
- Teraz chyba czas na mnie...- powiedział niepewnie wokalista. Przytulił się do niej i wyszeptał jej do ucha.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. - powiedział i pocałował ją w policzek. Dziewczyna automatycznie się zarumieniła. Uśmiechnęła się niepewnie i podeszła do Toma.
             Chłopak w warkoczykach otworzył drzwi i przepuścił ją. Olivia wsiadła do samochodu i zapięła pasy. Auto ruszyło przed siebie.
              Całą drogę milczeli. Nastolatka co rusz próbowała powstrzymać lecące łzy. Kiedy dojechali na miejsce, udało jej się je powstrzymać na krótka chwilę. Wysiedli i gitarzysta wyjął małą torbę z bagażnika. Podał jej, a ona nie wiedziała co to jest. W końcu zapytała.
- Co to jest?
- To są rzeczy, których mamy pod dostatkiem, a których ty nie posiadasz. Może nie jest ich za wiele, ale na pewno w jakiś sposób ci się przydadzą.- powiedział i podszedł do niej. Przytulił ją i pocałował w czubek głowy. - Do zobaczenia.
                Tom odszedł od niej i wsiadł do auta. Czerwonowłosa nie wytrzymała napięcia i łzy pociekły jej po policzkach. Sama odeszła w głąb parku. Zatrzymała się dopiero na ostatniej ławce. Usiadła i bujała się w przód i w tył. Płakała już nie tylko z powodu tego, że choć przez chwilę poczuła się szczęśliwsza, ale i z tego powodu, że wokół niej było pełno zadowolonych i uśmiechniętych par trzymających się za rękę, ale i rodziców z dziećmi.
            Obok przechodziła młoda kobieta z dziewczynką, która miała może z sześć lat. Dziewczynka zatrzymała mamę i powiedziała.
- Mamo, a ta pani płacze.
         Kobieta podeszła do niej i podała jej chusteczkę wyciągniętą z torebki. Nastolatka tylko się uśmiechnęła.
- Niech pani nie będzie smutna, mama mi zawsze powtarza, że uśmiech jest podstawą wszystkiego. - powiedziała dziewczynka bawiąc się jednym z warkoczyków.
- W takim razie masz mądrą mamę. - powiedziała uspokojona już trochę. Kobieta uśmiechnęła się na te słowa i zaczęła oddalać się. Dziewczynka pomachała wesoło siedzącej nastolatce, a ona jej odmachała.
        Olivia wzięła kilka głębokich wdechów i wstała z ławki. Ruszyła w stronę kafejki, w której niby miała pracować. Kilka minut później stała przed drzwiami. Weszła pewnym krokiem i podeszła do baru. Podeszła do niej dziewczyna poznana na przystanku. Przywitała się i od razu zaczęła gadać jak najęta.
- Cały czas się za tobą rozglądałam. A nie wymieniłyśmy się numerami. Podasz mi numer?- zapytała Andrea.
- Numerami?
- No tak, telefonami.
- Aaa... Ukradli mi telefon- skłamała.
- Jak to ukradli? - zapytała zdziwiona dziewczyna. Paplała jeszcze jakiś czas. W końcu zeszła na temat pracy i mieszkania. - A jeżeli chodzi o pracę to masz ją załatwioną. Możesz zacząć od przyszłego miesiąca. Niestety nie prędzej, bo wiesz Kaspar ma tam jakieś zasady i w ogóle. A o mieszkanie nie musisz się martwić. Zamieszkać możesz już jutro. Niestety nie prędzej, bo Kaspar musi zwolnić ci pokój. Nie będzie on jakiś duży, ale to zawsze lepiej niż nie mieć gdzie mieszkać, prawda?- zapytała.
- O tak, prawda.- nastolatka zgodziła się z rozmówczynią. Dziewczyny zaczęły się śmiać, a zza zaplecza pojawił się Kaspar.
- O hej. - przywitał się.
- Cześć. - odpowiedziała.
- Andrea ci wszystko powiedziała? - zapytał.
- Tak, myślę, że tak.
- To dobrze, będę potrzebował twoich dokumentów, abym mógł cię zatrudnić.- powiedział chłopak o długich włosach z mała bródką.
- Okradli mnie wczoraj wieczorem i nie mam dosłownie nic.- powiedziała i nawet nie drgnęła jej powieka.
- Jak to okradli? - zapytał również zdziwiony chłopak. Dziewczyna opowiedziała im zmyśloną historyjkę. Para uwierzyła jej. Odetchnęła z ulgą. Siedziała z nimi do zamknięcia lokalu. Przed pożegnaniem zapisała sobie adres i udała się w swoją stronę. Znalazła się w tym samym parku co przed kilkoma godzinami. Usiadła na ławce i otworzyła swój plecak. Pierwsze co się wysunęło to była mała kartka złożona na pół. Via wzięła ją delikatnie i rozłożyła.
             „ Mam nadzieję, że Ci się to wszystko przyda. Powodzenia, całuje Tom.
          P.S. Mam nadzieję również, że spotkamy się jeszcze w najbliższej przyszłości. „
   Była zdziwiona takim listem. Zajrzała do plecaka i zobaczyła jakąś komórkę i portfel. Czerwonowłosa tylko pokiwała głową i delikatnie wzięła komórkę do ręki. Była to dotykowa Nokia w czarnej obudowie. Nie miała nawet zamiaru jej używać. Odłożyła ją i wzięła portfel. Otworzyła i pierwsze co zobaczyła to adres chłopaka, z numerem telefonu. Uśmiechnęła się i zaglądnęła do środka. Tak jak myślała, zobaczyła tam pieniądze. Westchnęła i zamknęła go, odłożyła tam gdzie był.         Zaburczało jej w brzuchu i uświadomiła sobie, że nic nie jadła od śniadania. Wyjęła z torby ciasto przyszykowane przez panią Simone i zaczęła się zajadać. Kiedy była napchana jak chomik zadzwonił telefon. Podskoczyła na ławce i spojrzała w jego kierunku. Była święcie przekonana, że telefon jest wyłączony. Odebrała i usłyszała znajomy głos.
- Cześć, piękna. - przywitał się Tom.
- Hejch...- odpowiedziała z pełnymi ustami.
-Co? - zapytał rozmówca. Dziewczyna przełknęła szybko i odpowiedziała już normalnie.
- Cześć. Przepraszam jadłam ciasto twojej mamy. - zaczęła się tłumaczyć.
- A to dobrze bo już myślałem, że coś ci się stało. Dzwonie tylko sprawdzić czy wszystko jest okey?
- Tak, jest okey.
- To dobrze, zapisz sobie mój numer i trzymaj się ciepło. Jutro zadzwonię. Dobranoc.- powiedział i nie czekał, aż dziewczyna coś powie i rozłączył się.
         W tym samym czasie w domu Kaulitzów, Bill właśnie kończył rozmawiać przez telefon.
- Ivet, muszę z tobą jutro poważnie porozmawiać. Zobaczymy się o trzynastej?

- Oczywiście, kochanie. Do jutra. - odpowiedziała radośnie kobieta. Nieświadoma tego co sławny Bill Kaulitz ma zamiar zrobić.

7 komentarzy:

  1. Długość jak najbardziej odpowiada! :D
    Kurczę no...czemu ona nie została? A ten ciołek Tom, widział jak ona się czuje i tak po prostu ją zostawił....
    Bardzo miło z ich strony, że tak się troszczą. Rzadko słyszy się o takich gestach, więc bardzo miło mi się to czyta.
    Tylko co jest z Naszą Vią? Brak dokumentów? A to dlaczego? Skończyła 18-nastkę, niech zasuwa po blaszkę :D
    Praca od przyszłego miesiąca? Czemu tak długo ma czekać? ;/ No i ten pokój...mam nadzieję, że przez tą noc nic jej się nie stanie.
    No i mój Billy...chyba wiem o czym chce poważnie porozmawiać ze swoją dziewczyną ^_^
    Pisz szybko kolejny odcinek.
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się przykro zrobiło, jak Tom zostawiał ją w tym parku. Trochę mam mętlik, jeśli chodzi o bliźniaków xd Bo mam wrażenie, jakby obydwóm Olivia się spodobała, a to nie wróży nic dobrego :D Ale mogę się mylić. Dobrze, że dziewczyna będzie miała gdzie mieszkać i pracować, w końcu stanie jakoś na nogi i wszystko się ułoży :D
    Ah i Bill, łamacz kobiecych serc!
    Długość chyba po raz pierwszy mnie satysfakcjonuje xd Oby tak dalej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny :D Tylko szkoda,ze przerwałaś w ciekawym momencie, bo bardzo fajnie się to czyta :/ /M

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Billy coś schrzani to nie ręczę za siebie. ;P
    Zresztą... Czemu przerwałaś w takim momencie??
    Czekam na następny i życzę dużo weny..
    Tom jest strasznie słodki i kochany. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No, no, ale? Dlaczego w takim momencie?! Tyle pytań, jaki plan Kaulitza? Powiedzie on się? Oby tak, bo jak niewypali to będzie kiepsko. Tom taki słodki, opiekuńczy, niewinny, ale każdy dobrze wie, co w nim drzemie.

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, ale oni wszyscy wspaniałomyślni! Nie wiem kompletnie, co mam o tym wszystkim sądzić, za dużo informacji naraz. :D Nie spodziewałam się, że im tak szybko się wymknie, ale to może i dobrze, bo zamieszka z Andy i będzie pracować i w ogóle... No to idę się przekonać, co ten Bill wymyślił. Swoją drogą nie wiem już sama, do którego ją ciągnie bardziej. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Co Bill ma zamiar zrobic? Mam się bać xd?
    Fakt, nie powinni przetrzymywac Oliv na siłę .. pewnie zdaja sobie sprawe, ze dziewczyna poradzi sobie mieszkajac w okolicznych parkach - i tak cud, ze jeszcze zadna policja ani straz miejska ja nie zawinela.

    Lece czytac dalej :D

    OdpowiedzUsuń