Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba i odpowiada długością :p
Miłego czytania :p
******
Podczas obiadu zaczęła walczyć z ciastem i serem. Po kilku nieudanych próbach w końcu udało jej się zjeść kawałek. Bardzo jej smakowało. Podczas pierwszych minut panowała grobowa cisza. Przełamała ją mama bliźniaków.
Miłego czytania :p
******
Podczas obiadu zaczęła walczyć z ciastem i serem. Po kilku nieudanych próbach w końcu udało jej się zjeść kawałek. Bardzo jej smakowało. Podczas pierwszych minut panowała grobowa cisza. Przełamała ją mama bliźniaków.
- Czyli przyjaźnisz się
z Tomem?- zapytała, a dziewczynie całe jedzenie z wrażenia spadło
z powrotem na talerz. Spojrzała na Toma, który wyczekiwał jej
odpowiedzi.
- Tak. - odpowiedziała
niepewnie.
- Spokojnie dziecko. -
zaśmiała się kobieta. - Żartowałam. Uśmiechnij się. I powiedz
mi jak masz na imię.
- Via. - odpowiedzieli
razem bliźniacy.
- Via? Pierwszy raz
słyszę takie imię. - kobieta przez chwilę powtarzała sobie to co
usłyszała, by po chwili powiedzieć- To skrót od imienia Olivia,
prawda?
Dziewczyna zamrugała
kilkakrotnie oczyma i nieświadomie wypuściła widelec. Wpatrywała
się w resztki jedzenia, pozostawione na talerzu.
- Bill, podaj jej wody-
usłyszała jak za mgłą. Czarnowłosy chłopak podniósł się z
krzesła i odwrócił się, wyjął szklankę i odkręcił wodę.
Nalał do połowy i usiadł do stołu.
Via ciągle siedziała
jak zamurowana. Nie wszystko do niej docierało. Miała miliony myśli
na sekundę. Zastanawiała się skąd kobieta się domyśliła. Nikt
nic o niej nie wiedział. A w szczególności ta rodzina. Powróciły
wspomnienia sprzed kilku miesięcy.
Od myślenia wyrwał ją
delikatny dotyk. Ktoś dotykał jej prawej ręki. Po chwili poczuła
coś twardego i zimnego na skórze.
- Wypij. - powiedział
delikatny i melodyjny głos. Potrząsnęła lekko głową i wypiła
wszystko co znajdowało się w szklance.
- Czy coś się stało?-
zapytała kobieta, gdy dziewczyna odstawiła szklankę.
- Nie, nic. - skłamała
szybko.
- Dobrze Olivio.
Zapraszam cię w takim razie na deser. Tom pomożesz mi? - zapytała
blondynka.
Chłopak w warkoczykach
przytaknął i zaczął zbierać talerze. Olivia z Billem wstali od
stołu. Czerwonowłosa podniosła swój plecak i zaczęła iść w
stronę wyjścia z kuchni.
- Słonko, możesz
zostawić tu ten plecak. Nikt ci nic z nim nie zrobi. - kobieta
wzięła od niej plecak i zostawiła na krześle gdzie siedziała.
Kobieta uśmiechnęła się promiennie i odwróciła się do syna.
„ Ale ta kobieta ma
poczucie humoru. I tak zaraża na dzień dobry, uśmiechem.” -
pomyślała i uśmiechnęła się do własnych myśli. Obok
zmaterializował się Miki. Szczeknął na nią, a ona zatrzymała
się przed salonem i wzięła go na ręce. Zaśmiała się do siebie
i usiadła na fotelu. Bill spojrzał na nią i również zaczął się
śmiać.
Atmosfera stała się
lepsza. Dziewczyna dobrze się czuła w tym domu. Kiedy Via i Bill
swobodnie rozmawiali w tym samym czasie w kuchni Tom opowiadał mamie
swój pomysł. Kobieta poparła go, a chłopak zaczął wdrążać
swój plan w życie. Pierwsze co zrobił to cicho wszedł na schody i
popędził na górę do swojego pokoju. Rozejrzał się. Wszystko
było na swoim miejscu. Podszedł do biurka i wyjął portfel,
którego już nie używał i spojrzał w jego zawartość. Był
prawie pusty. Włożył do niego kilka banknotów. Wyjął do tego
jeszcze pustą kartkę i długopis. Zapisał swój adres, numer
telefonu, imię i nazwisko. Włożył do pustej kieszeni i zamknął
portfel. Poszperał jeszcze chwilę w swoim pokoju i znalazł jakieś
trzy koszulki w których już od dawna nie chodził. Włożył je do
małej torby i zszedł na dół.
Cicho wszedł do kuchni
i zastał tam mamę krojącą jego ulubione ciasto. Sernik.
- Mamo, znalazłem tylko
trzy koszulki, wszystko co mam będzie na nią za duże. Wspomożesz
czymś swoim? - zapytał błagalnie. Chłopak w warkoczykach
wiedział, że mama nie ma ze sobą dużo rzeczy, przyjechała tylko
na kilka dni.
- Oczywiście synku. Idę
na górę, zawołam Billa, może i on coś u siebie znajdzie. -
wyszła z kuchni, a Tom usłyszał jak mama woła brata. Po chwili
Bill przyszedł do kuchni.
- O co chodzi? - zapytał.
Bliźniak opowiedział mu o tym co wymyślił. Brat również
pochwalił jego pomysł i poszedł na górę do pokoju. Po chwili
wróciła kobieta z kilkoma ubraniami.
- Mam tu dla niej jakąś
sukienkę w kwiatki, spodnie i jakieś bluzeczki oraz jeden cieniutki
szaliczek.
- Dziękuje mamo. - Tom
pocałował mamę w policzek. Krótką chwilę potem zszedł i Bill.
- Znalazłem coś
takiego. - powiedział i pokazał. Było tam kilka spodni, jedna
kurtka i koszulka. - Niechętnie oddaje moją ulubioną kurtkę, ale
ona jest tak wspaniała, że z chęcią jej to dam. Niech się nosi.
Rodzina wymieniła
jeszcze kilka zdań i wszyscy wyszli z kuchni z ciastem. Tom się
wrócił do małego pomieszczenia po sok i korzystając z okazji
włożył do jej plecaka portfel z pieniędzmi oraz starą dla niego
komórkę. Na blacie stołu znalazł kawałek papieru i jakiś stary,
ledwo piszący długopis. Napisał do niej krótki list.
„ Mam nadzieję, że
Ci się to wszystko przyda. Powodzenia, całuje Tom.
P.S. Mam nadzieję
również, że spotkamy się jeszcze w najbliższej przyszłości. „
Napisawszy to wrzucił do
plecaka i zapiął go. Wyszedł z kuchni jak gdyby nigdy nic. Na jego
twarzy zagościł uśmiech, kiedy zobaczył, że Via zajada się jego
ulubionym ciastem. Usiadł obok niej i również nałożył sobie
kawałek ciasta.
Każdy rozmawiał i
nawet nastolatka brała udział w rozmowie. Bill praktycznie cały
czas o coś ją pytał. Ich rodzicielka również. Tylko on jedyny
wpatrywał się w nią.
Kiedy zapadł zmrok
dziewczyna zorientowała się, że siedziała tu już od dobrych
kilku godzin. Podniosła się z fotela i zaczęła szukać swojego
plecaka.
- Boże, jak późno,
muszę wracać do domu. - powiedziała- Gdzie mój plecak?
- W kuchni. - powiedział
Bill. - Przyniosę ci.
Chłopak wszedł do
kuchni i po chwili wrócił z jej plecakiem.
- Olivia? - powiedział
poważnym głosem Tom.
- Tak? - odwróciła się
w jego stronę z uśmiechem na twarzy.
- Zostań.
- Słucham?- zapytała
zdezorientowana dziewczyna.
- I tak nie masz dokąd
pójść.
- Tom! - krzyknęła
Simone.
- Nie mamo. Cały dzień
udawaliście, że nie wiecie iż ona jest bezdomna! Ja już tak
dłużej nie mogę!- krzyknął na cały dom. -Zostaniesz?- zapytał
już spokojniej.
- Tom ja...
- Zostanie!- dokończył
za nią Bill i oparł się o nią.
Dyskutowali jeszcze
przez chwile i dziewczyna musiała ustąpić. Niechętnie została.
Bała się jutrzejszego dnia, bowiem jutro obchodziła swoje
osiemnaste urodziny.
Rankiem obudził ją
śpiew ptaków. „ Znów koszmarny dzień” - pomyślała.
Przewróciła się na drugi bok i automatycznie się podniosła.
Myślała, że jest w parku. Ale gdy się rozejrzała rozpoznała
pokój Toma. Przypomniał jej się wczorajszy dzień. Uśmiechnęła
się do siebie. Spojrzała na to w co była ubrana i ujrzała na
sobie o wiele za dużą koszulkę. Nie pamiętała, aby ją
zakładała. Stwierdziła, że nie będzie wnikać jak to się na
niej znalazło. Zeszła na dół niepewnym krokiem. Musiała znaleźć
jednego z domowników. Niestety nikogo nie znalazła w salonie.
Weszła do kuchni. Tam zastała krojącego pomidora Toma.
- Dzień dobry. -
przywitała się.
- O hej, wstałaś już?
- Via pokiwała głową i spojrzała przez jego ramię. Chłopak
tworzył śniadanie. Czerwonowłosa dziewczyna nie chciała stać tak
bezczynnie. Zapytała więc czy może pomóc. Tom zgodził się i
nastolatka zaczęła robić, to co powiedział jej chłopak w
warkoczykach.
Kiedy śniadanie było
gotowe, Tom chciał iść zawołać brata, lecz ten pojawił się
nagle w kuchni. Nie był sam, była z nim również Simone. Wszyscy
już zasiadali do stołu, dziewczyna chciała iść się przebrać,
ale nie zdążyła. Bill zawołał ją i musiała usiąść w samej
koszulce.
Nastolatka czuła na
sobie wzrok czarnowłosego chłopaka, siedzącego obok. Kątem oka
widziała również jak spogląda na jej nagie nogi. Nie lubiła
tego.
Bill nie mógł się
powstrzymać. Musiał na nią spojrzeć. „Wygląda tak niewinnie.”
Aż mu się smutno zrobiło gdy pomyśli o tym, że ta dziewczyna
jest bezdomna. Z zamyślenia wyrwało go lekkie chrząknięcie.
Spojrzał w danym kierunku. Był to Tom. Bliźniak dał mu znać, że
zaraz muszą wyjść. Tak też zrobili. Pod koniec śniadania
bliźniacy przeprosili i wyszli na chwilę, by po krótkim czasie
wejść z powrotem do kuchni z małym tortem śpiewając „Sto lat”.
Gdy skończyli zaczęli składać jej życzenia. Olivia była w
szoku. Zastanawiało ją to skąd wiedzieli o jej urodzinach. Nic
nikomu nie mówiła.
- Ale skąd...? -
zaczęła.
- Wczoraj kiedy byłaś
już zmęczona wygadałaś się Tomowi, że następnego dnia masz
urodziny. - wyjaśnił Bill.
- O boże... - zaczęła.
„Jaka siara”- pomyślała natychmiast. Jeszcze na dodatek
martwiła się tym jak ona teraz wygląda. Miała jakiś podkoszulek,
którego nawet nie pamiętała jak zakładała. - Dziękuję, ale nie
trzeba było. - powiedziała po chwili.
Członkowie rodziny
dyskutowali przez chwilę, a dziewczyna tylko słuchała. Po
śniadaniu pomogła posprzątać pani Simone i poszła na górę się
ubrać. Właśnie zakładała swoje rozwalone trampki, kiedy ktoś
zapukał do drzwi.
- Proszę?- powiedziała
niepewna czy może sobie pozwolić na takie powiedzenie, kiedy nie
jest u siebie w pokoju. W drzwiach pojawiła się głowa Toma.
- Mogę? - zapytał, a
ona tylko pokiwała głowa.- Ja chciałem tylko powiedzieć, że za
niecałe pięć godzin będzie obiad. Mama kazała mi się zapytać
czy zostaniesz?
- Tom, ja już nie mogę
tu dłużej zostać. I tak wiem, że macie mnie dosyć. Zawracam wam
tylko głowę. Wy macie swoje sprawy.
- Jak to...? - zapytał
zdezorientowany.
- Tom chciałabym już
wrócić na stare śmieci.
- Stare śmieci czyli co?
Ten park w którym cię znalazłem?- zapytał cicho. Via tylko
pokiwała głową. - No dobrze, Przyszykuj się zaraz cię odwiozę.
- Nie musisz...- zaczęła.
- Muszę. Czekam na dole.
- powiedział ze smutkiem w głosie i wyszedł z pokoju.
Czerwonowłosa wypuściła głośno powietrze. Nienawidziła siebie
za wszystko. Wzięła swój plecak i wyszła z pokoju zamykając za
sobą cicho drzwi. Zeszła na dół. Tam czekał na nią zasmucony
Bill i pani Simone. Pierwsza odezwała się kobieta.
- Dziecko, nikt cię stąd
nie wyrzuca. Ale jak chcesz jechać to również nie możemy cię tu
zatrzymać. Pamiętaj, że zawsze możesz do nas przyjść.
Przyjmiemy cię z otwartymi rękoma.- powiedziała blond włosa
kobieta, a jej synowie pokiwali głową, na znak zgody. - Zapakowałam
ci, trochę jedzenia oraz sernik, który tak wczoraj zachwalałaś. -
kobieta podała jej pakunek.
- Ale nie...
- Ciii- przerwała jej
kobieta. - Tom, zbierajcie się. - powiedziała blondynka, a
dziewczyna była pewna, że w jej oczach zamigotały łzy. Powoli
odwracała się od dziewczyny, kiedy kobieta przytuliła ją. Po
chwili oderwała się od niej i wyszła z kuchni.
- Teraz chyba czas na
mnie...- powiedział niepewnie wokalista. Przytulił się do niej i
wyszeptał jej do ucha.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. -
powiedział i pocałował ją w policzek. Dziewczyna automatycznie
się zarumieniła. Uśmiechnęła się niepewnie i podeszła do Toma.
Chłopak w warkoczykach
otworzył drzwi i przepuścił ją. Olivia wsiadła do samochodu i
zapięła pasy. Auto ruszyło przed siebie.
Całą drogę milczeli.
Nastolatka co rusz próbowała powstrzymać lecące łzy. Kiedy
dojechali na miejsce, udało jej się je powstrzymać na krótka
chwilę. Wysiedli i gitarzysta wyjął małą torbę z bagażnika.
Podał jej, a ona nie wiedziała co to jest. W końcu zapytała.
- Co to jest?
- To są rzeczy, których
mamy pod dostatkiem, a których ty nie posiadasz. Może nie jest ich
za wiele, ale na pewno w jakiś sposób ci się przydadzą.-
powiedział i podszedł do niej. Przytulił ją i pocałował w
czubek głowy. - Do zobaczenia.
Tom odszedł od niej i
wsiadł do auta. Czerwonowłosa nie wytrzymała napięcia i łzy
pociekły jej po policzkach. Sama odeszła w głąb parku.
Zatrzymała się dopiero na ostatniej ławce. Usiadła i bujała się
w przód i w tył. Płakała już nie tylko z powodu tego, że choć
przez chwilę poczuła się szczęśliwsza, ale i z tego powodu, że
wokół niej było pełno zadowolonych i uśmiechniętych par
trzymających się za rękę, ale i rodziców z dziećmi.
Obok przechodziła młoda
kobieta z dziewczynką, która miała może z sześć lat.
Dziewczynka zatrzymała mamę i powiedziała.
- Mamo, a ta pani płacze.
Kobieta podeszła do
niej i podała jej chusteczkę wyciągniętą z torebki. Nastolatka
tylko się uśmiechnęła.
- Niech pani nie będzie
smutna, mama mi zawsze powtarza, że uśmiech jest podstawą
wszystkiego. - powiedziała dziewczynka bawiąc się jednym z
warkoczyków.
- W takim razie masz
mądrą mamę. - powiedziała uspokojona już trochę. Kobieta
uśmiechnęła się na te słowa i zaczęła oddalać się.
Dziewczynka pomachała wesoło siedzącej nastolatce, a ona jej
odmachała.
Olivia wzięła kilka
głębokich wdechów i wstała z ławki. Ruszyła w stronę kafejki,
w której niby miała pracować. Kilka minut później stała przed
drzwiami. Weszła pewnym krokiem i podeszła do baru. Podeszła do
niej dziewczyna poznana na przystanku. Przywitała się i od razu
zaczęła gadać jak najęta.
- Cały czas się za tobą
rozglądałam. A nie wymieniłyśmy się numerami. Podasz mi numer?-
zapytała Andrea.
- Numerami?
- No tak, telefonami.
- Aaa... Ukradli mi
telefon- skłamała.
- Jak to ukradli? -
zapytała zdziwiona dziewczyna. Paplała jeszcze jakiś czas. W końcu
zeszła na temat pracy i mieszkania. - A jeżeli chodzi o pracę to
masz ją załatwioną. Możesz zacząć od przyszłego miesiąca.
Niestety nie prędzej, bo wiesz Kaspar ma tam jakieś zasady i w
ogóle. A o mieszkanie nie musisz się martwić. Zamieszkać możesz
już jutro. Niestety nie prędzej, bo Kaspar musi zwolnić ci pokój.
Nie będzie on jakiś duży, ale to zawsze lepiej niż nie mieć
gdzie mieszkać, prawda?- zapytała.
- O tak, prawda.-
nastolatka zgodziła się z rozmówczynią. Dziewczyny zaczęły się
śmiać, a zza zaplecza pojawił się Kaspar.
- O hej. - przywitał
się.
- Cześć. -
odpowiedziała.
- Andrea ci wszystko
powiedziała? - zapytał.
- Tak, myślę, że tak.
- To dobrze, będę
potrzebował twoich dokumentów, abym mógł cię zatrudnić.-
powiedział chłopak o długich włosach z mała bródką.
- Okradli mnie wczoraj
wieczorem i nie mam dosłownie nic.- powiedziała i nawet nie
drgnęła jej powieka.
- Jak to okradli? -
zapytał również zdziwiony chłopak. Dziewczyna opowiedziała im
zmyśloną historyjkę. Para uwierzyła jej. Odetchnęła z ulgą.
Siedziała z nimi do zamknięcia lokalu. Przed pożegnaniem zapisała
sobie adres i udała się w swoją stronę. Znalazła się w tym
samym parku co przed kilkoma godzinami. Usiadła na ławce i
otworzyła swój plecak. Pierwsze co się wysunęło to była mała
kartka złożona na pół. Via wzięła ją delikatnie i rozłożyła.
„ Mam nadzieję, że
Ci się to wszystko przyda. Powodzenia, całuje Tom.
P.S. Mam nadzieję
również, że spotkamy się jeszcze w najbliższej przyszłości. „
Była zdziwiona takim
listem. Zajrzała do plecaka i zobaczyła jakąś komórkę i
portfel. Czerwonowłosa tylko pokiwała głową i delikatnie wzięła
komórkę do ręki. Była to dotykowa Nokia w czarnej obudowie. Nie
miała nawet zamiaru jej używać. Odłożyła ją i wzięła
portfel. Otworzyła i pierwsze co zobaczyła to adres chłopaka, z
numerem telefonu. Uśmiechnęła się i zaglądnęła do środka. Tak
jak myślała, zobaczyła tam pieniądze. Westchnęła i zamknęła
go, odłożyła tam gdzie był. Zaburczało jej w brzuchu i
uświadomiła sobie, że nic nie jadła od śniadania. Wyjęła z
torby ciasto przyszykowane przez panią Simone i zaczęła się
zajadać. Kiedy była napchana jak chomik zadzwonił telefon.
Podskoczyła na ławce i spojrzała w jego kierunku. Była święcie
przekonana, że telefon jest wyłączony. Odebrała i usłyszała
znajomy głos.
- Cześć, piękna. -
przywitał się Tom.
- Hejch...- odpowiedziała
z pełnymi ustami.
-Co? - zapytał rozmówca.
Dziewczyna przełknęła szybko i odpowiedziała już normalnie.
- Cześć. Przepraszam
jadłam ciasto twojej mamy. - zaczęła się tłumaczyć.
- A to dobrze bo już
myślałem, że coś ci się stało. Dzwonie tylko sprawdzić czy
wszystko jest okey?
- Tak, jest okey.
- To dobrze, zapisz sobie
mój numer i trzymaj się ciepło. Jutro zadzwonię. Dobranoc.-
powiedział i nie czekał, aż dziewczyna coś powie i rozłączył
się.
W tym samym czasie w
domu Kaulitzów, Bill właśnie kończył rozmawiać przez telefon.
- Ivet, muszę z tobą
jutro poważnie porozmawiać. Zobaczymy się o trzynastej?
- Oczywiście, kochanie.
Do jutra. - odpowiedziała radośnie kobieta. Nieświadoma tego co
sławny Bill Kaulitz ma zamiar zrobić.
Długość jak najbardziej odpowiada! :D
OdpowiedzUsuńKurczę no...czemu ona nie została? A ten ciołek Tom, widział jak ona się czuje i tak po prostu ją zostawił....
Bardzo miło z ich strony, że tak się troszczą. Rzadko słyszy się o takich gestach, więc bardzo miło mi się to czyta.
Tylko co jest z Naszą Vią? Brak dokumentów? A to dlaczego? Skończyła 18-nastkę, niech zasuwa po blaszkę :D
Praca od przyszłego miesiąca? Czemu tak długo ma czekać? ;/ No i ten pokój...mam nadzieję, że przez tą noc nic jej się nie stanie.
No i mój Billy...chyba wiem o czym chce poważnie porozmawiać ze swoją dziewczyną ^_^
Pisz szybko kolejny odcinek.
Buziaki :***
Aż mi się przykro zrobiło, jak Tom zostawiał ją w tym parku. Trochę mam mętlik, jeśli chodzi o bliźniaków xd Bo mam wrażenie, jakby obydwóm Olivia się spodobała, a to nie wróży nic dobrego :D Ale mogę się mylić. Dobrze, że dziewczyna będzie miała gdzie mieszkać i pracować, w końcu stanie jakoś na nogi i wszystko się ułoży :D
OdpowiedzUsuńAh i Bill, łamacz kobiecych serc!
Długość chyba po raz pierwszy mnie satysfakcjonuje xd Oby tak dalej. Pozdrawiam :)
Fajny :D Tylko szkoda,ze przerwałaś w ciekawym momencie, bo bardzo fajnie się to czyta :/ /M
OdpowiedzUsuńJak Billy coś schrzani to nie ręczę za siebie. ;P
OdpowiedzUsuńZresztą... Czemu przerwałaś w takim momencie??
Czekam na następny i życzę dużo weny..
Tom jest strasznie słodki i kochany. :*
No, no, ale? Dlaczego w takim momencie?! Tyle pytań, jaki plan Kaulitza? Powiedzie on się? Oby tak, bo jak niewypali to będzie kiepsko. Tom taki słodki, opiekuńczy, niewinny, ale każdy dobrze wie, co w nim drzemie.
OdpowiedzUsuńO matko, ale oni wszyscy wspaniałomyślni! Nie wiem kompletnie, co mam o tym wszystkim sądzić, za dużo informacji naraz. :D Nie spodziewałam się, że im tak szybko się wymknie, ale to może i dobrze, bo zamieszka z Andy i będzie pracować i w ogóle... No to idę się przekonać, co ten Bill wymyślił. Swoją drogą nie wiem już sama, do którego ją ciągnie bardziej. xD
OdpowiedzUsuńCo Bill ma zamiar zrobic? Mam się bać xd?
OdpowiedzUsuńFakt, nie powinni przetrzymywac Oliv na siłę .. pewnie zdaja sobie sprawe, ze dziewczyna poradzi sobie mieszkajac w okolicznych parkach - i tak cud, ze jeszcze zadna policja ani straz miejska ja nie zawinela.
Lece czytac dalej :D